W gruncie rzeczy Biblię można podsumować od strony dogmatyki katolickiej jednym zdaniem:
Przez ponad 1000 lat Bóg uczy swój lud: „Jestem jedynym Bogiem”, a jak lud już to opanował na tyle, żeby pojawili się męczennicy za tę prawdę, Bóg odetchnął, kiwnął palcem i powiedział: „A teraz się skup: W TRZECH OSOBACH”.
Uwaga: powyższe twierdzenie zawiera antropomorfizację.
😉
Boskie!!! 🙂
😉
bo te trzy osoby to antropomorfizacja, ale jak innym słowem potocznie uchwycić nieuchwytalne…
oj, ksiądz nie odrobił dobrze lekcji z analogii u św. Tomasza, nie odrobił – wstyd! 😉
antropomorfizacja to kiwanie palcem, nie osoby w Trójcy
A ja się tak zastanawiam nad tym, jak wielce problematyczne jest zagadnienie używanych słów – zwłaszcza w wymiarze dogmatycznym.
Po polsku: osoba. Po grecku: hypostasis, czyli nie prosopon/persona, choć Polacy, myśląc „osoba”, mają zwykle to drugie na myśli…
Gdyby nie dogmatyka, można by próbować zbliżyć się do Tajemnicy, używając innych słów: awatar, a może nawet wizerunek lub profil 🙂
B. ma trzy profile na StBooku 🙂
Pewnie, że uproszczenie – chodzi jednak o poszukiwanie sensu/wniosku, jaki płynie dla przeciętnego człowieka z nauki o Trójcy.
Pozdrawiam z drogi tych poszukiwań 🙂
Słowa pozostaną ułomne, grunt, to pamiętać o tej ułomności/nie-do-pełności.
Ten profil to ci powiem, że brzmi ciekawie, chociaz tu trzebaby wejść w całą sferę autokreacji, jaką są zwykle profile na społecznościówkach.
Odpozdrawiam 🙂
A może chodzi tu o przejęte ze stosunków międy ludźmi nazwy osób – Ojciec i Syn? To chyba, oprócz poetyckiej – i w tym kontekście wielce pociesznej – metafory kiwania palcem również element, który można nazwać antropomorfizacją? Takie nieśmiałe pytanie od laika, proszę nie bić 😉
A to „najście” świetne, już kilku osobom sprzedałam. You’ve made my day!
To może być antropomorfizacja (zresztą z osobami też), jeśli zapomnimy, że nasze pojęcia są obrazem, cieniem rzeczywistości. Ojcostwo i synostwo ludzkie są bardzo ogolnym szkicem tego, czym jest Boże ojcostwo i synostwo. Moga dawać pojęcie, ale na pewno nie wyczerpują tematu.
Cieszę się, że dzięki temu wpisowi twój dzien byl lepszy 😀
A mnie w tym momencie bardzo mocno kojarzy się matematyczne pojęcie rzutu (mniej poetyckie niż cień, obraz).
Dawno temu, na jednym z wykładów z analizy matematycznej, na które chodziłam, pewien profesor powiedział „Spróbujcie sobie wyobrazić przestrzeń nieskończenie wymiarową”. To doskonałe ćwiczenie, nie tylko na wyobraźnię. Podobno są tacy, którzy potrafią aż do dwudziestu kilku wymiarów…
Mocno osadzeni w czterech wymiarach, w dodatku zapominając zazwyczaj o tym czasowym, widzimy tylko rzuty rzeczywistości na naszą przestrzeń. Wyobraźmy sobie krainę płaszczaków: poruszają się tylko w trzech wymiarach, jak na kartce. Spróbujmy wsadzić palec w ten świat i przebić go na wylot od góry. Co zobaczy płaszczak? Tylko przekrój palca, w dodatku zmieniający się w czasie. Z pewnością nie będzie w stanie opisać, co się dzieje, w jego języku nie istnieje pojęcie głębi. Nie jest w stanie sobie tego wyobrazić.
Ten sam obrazek można zastosować do sfery duchowej: nasze postrzeganie Pana Boga jest ograniczone przez człowieczeństwo: przez czterowymiarową przestrzeń, przez uczucia, przez pojęcia, które opisują nas samych.
Jesteśmy „duchowymi płaszczakami”, ale dzięki temu możemy Go ciągle na nowo poznawać – zresztą Bóg wychodzi nam za każdym razem naprzeciw, opisując Siebie od początku naszym językiem („Jestem, Który Jestem”). Możemy zbliżyć się, poznać cząstkę (czy profil), ewentualnie opanować coś jako-tako, jednak wyczerpać tematu nigdy nie będziemy w stanie 🙂
Tak na marginesie – wszelkie wątpliwości dotyczące wiary chyba właśnie stąd się biorą, a to oznacza, że będą zawsze się pojawiały. Nie tyle leżą w naturze ludzkiej, co są wynikiem ograniczonego postrzegania.
Patrz, a ja to próbuję w ten sposób tłumaczyć Świadkom Jehowy naprawdę od dawna i nie ruzumią.
A ładnie to tak burzyć komus domki z kart, ładnie? 😀
Po swoim wpisie również pomyślałam, że jednak to ojcostwo i synostwo ludzkie jest obrazem Bożego, a nie vice versa. A zatem jakąś intuicję teologiczna mam 🙂
Podoba mi się to, co pisze Bohjan. Ciekawy pomysł z tymi profilami na StBooku. A do tego jeszcze święci surfujący po niebieskim internecie, piszący blogi, „czatujący” na portalach społecznościowych, kompletny odlot 🙂
To niesamowite, że Bóg, Jedna z Trzech Świętych Osób, Jezus, chciał zostać człowiekiem. Niektórzy wręcz uważają, że jest to niemożliwe i nie wierzą w to. Wolą, żeby Bóg pozostał transcendentny, ukryty i niedostępny i wątpią w Chrystusa myśląc, że jest to niemożliwe aby to, co jest w Bogu boskie, doskonałe, nieskończone i wieczne zniżyło się do tego, co śmiertelne, ograniczone, niedoskonałe, do naszego człowieczeństwa. Dlatego został zabity. A żyje. Często ograniczamy wolę Boga, Jego możliwość działania w świecie do tego, co nam się wydaje, że jest możliwe. Nie słuchamy i nie widzimy Go a przecież mówi do nas i ukazuje się nam w swoich pięknych i dobrych dziełach, w prawdzie.
Suzet i aG, to piękne, co piszecie. Dzięki.
🙂
Agnieszko, to słowa, które są – znowu – tylko próbą opisania ciągłego doświadczania dotknięcia Boga. A to jest tak naprawdę nieopisywalne, się nie da po prostu…
Agnieszka, ja to przeszłam. Zaczęłam wątpić w Boga – Ojca, w Chrystusa… Ale nie mogłam przestać wierzyć w Ducha Świętego, to było niemożliwe. Jest tą Prawdą, której nie można ignorować. Zredukowałam Trójcę Świętą do Ducha Świętego. Byłam śmiesznym agnostykiem, ukrytym dla Kościoła ale namiętnie czytającym Pismo Święte i stale pytającym Boga o Jego istnienie. Przetrzymał mnie ale odpowiedział ukazując swoje potrójne Oblicze objawiając mi chwałę i majestat Jezusa. Gdy już miałam dosyć agnostycyzmu odwołałam się do mojego chrztu świętego, wręcz zaczęłam krzyczeć na Boga, żądać mojej wiary, domagać się odpowiedzi i pewnego dnia ogarnęło moją duszę wielkie światło emanujące z Bożego życia rozpraszające obrzydliwy mrok wątpliwości i niepewności. W jednej chwili cały świat został przemieniony i napełniony Jego obecnością. To było doświadczenie ciemności śmierć i narodzenia dla Światła, powstania do życia wiecznego, doświadczenie mocy sakramentu chrztu świętego, wspólne dla wszystkich wierzących w Boga Trójjedynego a także doświadczenie więzi, tego, czym dla człowieka jest wspólnota Kościoła.
Świetne.
Dziękuję 🙂