Ksiądz Szymon pojawił się u mnie juz pierwszego dnia po wypadku. Oczywiście w koloratce, mężnie zniósł mój widok, dopytał się czego potrzebuję i przywiózł torbę z zaopatrzeniem. Pojawił się też następnego dnia, i jeszcze następnego – zawsze w celibatce, po kilku dniach już z bursą i Krwią Pańską w ampułce. Rodzinę miałam daleko, więc Szymon zaopiekował się mną w zastępstwie mojej mamy i braci. Czysty gest miłosierdzia i na dodatek forma wysublimowanej ascezy, kiedy sobie przypomnę jakim byłam szczątkiem siebie samej. Po prostu zachował się tak, jak na księdza przystało.
Ale panie na sali zaczęły patrzeć dziwnie. Dotarło to do mnie dopiero po jakimś czasie, że nie bardzo potrafią dopasować te częste (prawie codzienne na początku) wizyty księdza u kobiety w szpitalu ze znaną im rzeczywistością. Dopiero, kiedy przyjechali do mnie także o. Michał i o. Grzegorz, jedna z nich nie wytrzymała i zapytała: „A do pani to dużo księży przyjeżdża”. Narastająca atmosferę lekkiego skandalu obyczajowego rozwiała moja odpowiedź, że pracuję w wydawnictwie katolickim i studiowałam teologię, więc mam dużo znajomych księży.
Następna historyjka spod tego szyldu: chciałam kupić wino. Wchodzę do monopolowego i prosze o muskat. Pani rzuca na mnie okiem, mierzy nim moją pokiereszowaną buźkę i spuchniętą szczękę, po czym zaczyna mnie traktować na zasadzie „zapłać i znikaj”. No tak, wyglądam, jakbym po poprzednim winie miała ciężkie przejścia albo mój „przyjaciel” mnie „dopieścił”. A ja tylko jechałam pociągiem…
Albo pani sprzedająca mi miód i upewniająca się, że to był wypadek komunikacyjny. Nie domowe dyskusje.
Pozory. Ile razy im ulegałam, krzywdząc w ten sposób osobę, która je sprawiała? Jak łatwo przeredagować sobie w głowie widziane i doświadczane sytuacje na te negatywną stronę, naruszającą dobre imię kogoś innego! Jak wielką, niszczącą siłę może mieć wyobraźnia i zbyt pośpiesznie wypowiedziane słowo, nie mówiąc o plotce. Trzeba mi zapamiętać te doświadczenia i rozgraniczać starannie między faktami i tym, co wydaje się tak oczywiste, choć nie mam dowodów na realność tej oczywistości. Trzeba mi zapamiętać.
Jak Cię widza, tak cie piszą – to odwołanie do znanych doświadczeń każe widzieć w Tobie alkoholiczkę lub żonę, która znów przesoliła zupę.
Tylko czemu stosowac tylko jeden sposób opisu, kiedy jest jeszcze kilka innych wersji? Twórczego myślenia łaknę!!! 😀
Twórcze myślenie tak zwanego ogółu jest kształtowane przez telewizję, która to jest coraz bardziej żądna krwi. Im więcej trupów tym bardziej chwytliwy news. Dlatego ludzie szukają sensacji tam, gdzie jej nie ma. Bo skoro w TV jest tego pełno, to w życiu też. I choć w ich bezpośrednim sąsiedztwie z zasady nic się nie zdarza, to myślenie na zasadzie, że moje sąsiedztwo jest małe i spokojne, ale „w świecie” to się dzieje przesądza o takim postrzeganiu.
Utwierdzam się w przekonaniu, że dobrze, że nie mam od wielu lat odbiornika tv 😀
Nie ma czego żałować. Wszędzie Madzia, Smoleńsk i inne tematy zastępcze, a filmy sprzed lat. Jedyne, co daje radę, to Discovery, Historia, National Geographic, Planete i wszystko, gdzie są Pingwiny z Madagaskaru 🙂
Pingwiny wymiatają :d
Cóż? Im starszy jestem, tym mniej zachowań mnie dziwi, choć to nie oznacza, że nie chciałbym innych… ‚twórczych’. Niestety 95% ludzi jest odtwórczych i stosują gotowce, mają w głowie odpowiednie pudełeczka. ułatwia im to poruszanie się w tym zwariowanym świecie.
no tak… spróbuję jednak wypracować sobie wlasny styl 🙂 może się uda
Nie ustawaj, bo zostało powiedziane: … aż siedemdziesiąt siedem razy🙂
🙂
Musisz zrozumieć te niewiasty zaskoczone widokiem kapłanów stojących nad łożem boleści. Fakt, widok to rzadki, może gdybyś była ranną zakonnicą wtedy miałyby jakieś racjonalne wytłumaczenie dla tych wizyt. Jednak nie trzeba być Panią Dodą aby szokować. Wystarczy być chrześcijanką i przyjaźnić się z innymi chrześcijanami niosącymi biednym dobre słowo, nadzieję i Miłość, także tą w anpułkach z Krwią Życia. To dar. Jesteś złączona z Bogiem Eucharystią i to On posyła ludzi do Ciebie, zaopatruje w to, czego najbardziej potrzebuje chore ciało i wyczekująca, stęskniona Boga dusza. Myślę, że On chce być bardziej z nami niż my z Nim. Tego ludzie nie pojmują. Bóg szokuje. Łaska szokuje. Wzbudza podejrzliwość i jest powodem snucia insynuacji. A poza tym Ela, nie tankuj tyle, zostaw coś dla mnie tego miodu i wina. I postaraj się nie przesalać tak zupy bo będziesz musiała prosić pana żula by kupił Ci wino. Jego zawsze ładnie obsłużą, stałego, całodobowego klienta.
😀 Kurcze, mogłam faktycznie poprosić któregos z panów pod sklepem!
No i „Myślę, że On chce być bardziej z nami niż my z Nim” – myślę tak samo.
Dawno, dawno temu, gdy mieszkałam jeszcze w domu mym rodzinnym, nawiedziła mnie przyjaciółka z sąsiedniego miasta, i porwała mnie w odwiedziny do swego brata, który był wikarym w niedalekiej wsi. Po drodze zgarnęłyśmy diakona na praktykach. Odwiedziny były tak miłe, że pks nam uciekł, ale ks nas odwiózł pod mój blok. I tu proszę sobie wyobrazić scenę, kiedy to wysiadam z samochodu i żegnam się dwoma mężczyznami metodą tzw. „misia”. Dla mnie historia na tym się skończyła… jakiś tydzień później moja mama powiedziała, że sąsiadka powiedziała, że mam narzeczonego – tylko nie wie którego 🙂 Podobnie było, gdy zemdlałam w kościele i ksiądz mnie odwiózł do domu – no to przecież nie może tak być, żeby nic nas nie łączyło, no nie? 🙂
Ludzie są dziwni. Czego nie dowidzą to sobie dośpiewają – a najśmieszniejsze jest to, że w prawdę mniej wierzą, niż w te wymyślone historyjki. Bo życie takie nudne…
Nic, trzeba to przyjąć na tzw. „klatę”. Z przerażeniem myślę, że ks. Szymon mógł sie przestraszyć takich podejrzeń i zostałabym w tym szpitalu bez nikogo, kto miałby na tyle blisko, żeby móc go w razie nagłej potrzeby prosic o pomoc. Nie mówiąc o tym, że zostałabym bez komunii świętej 😦
Własnie o to chodzi, by zaniechać dobra z powodu czyjegoś złego oka, podwójnego serca, zazdrości, zawiści. To duchowa walka z mobbingiem uprawianym przez szatana.
he, he, dobre – kiedyś to sie nazywało „kuszenie” 😀
Ale pomyśl, gdyby ludzie ufali dobru to nie musieliby być podejrzliwi i wszędzie węszyć podstęp. Wolą jednak oskarżać kogoś a priori, brać na siebie winę za oszczerstwa niż wyjść na frajera, naiwniaka, który toleruje zło pod nosem chociażby w rzeczywistości okazało się ono być urojone.To asekuracja. Bronią w ten sposób jakieś dobro czyniąc źle, postępując niesprawiedliwie. Wolą doszukiwać się złych intencji aby nie zostać oszukanym przez zło ukryte pod pozorami dobra. Próbują je. Nie znają Cię i niczego o Tobie nie wiedzą. Może przez jakieś złe doświadczenia ludzie stają się nieufni a może ich świat zamyka się w innych horyzontach poznania i może własnie wtedy coś poznali, czegoś nowego nauczyli się, także o sobie, poznając Ciebie i Twoich przyjaciół. Cool…
a ja dziś potrakowałam „bez pozorów” bezdomnego, przepraszając, że nie mogę go wesprzeć (raczej nie noszę pieniędzy). Pan bezdomny zrozumiał, wytłumaczył mnie, że nie mogę mu nic kupić mówiąc: no trudno, tak wyszło… (ON! ON tak powiedział!) Po naszym rozstaniu na przestrzeni Mały Rynek – św. Tomasza pięć czy sześć osób powiedziało mi Szczęść Boże… w tym nastolatki, których bym o to nie podejrzewała 😉 No… Tak normalnie to rzadko mi się zdarza usłyszeć takie pozdrowienia w Krakowie… w takim razie: Szczęść Boże 😉
daj Boże! 🙂