Wielki Czwartek

Dopiero jak weszłam do bazyliki i w górze zamżyły mi złocenia na kracie do kaplicy św. Jacka, tak naprawde poczułam, że jestem w domu. Bardzo mi zależało, żeby móc się pomodlić przynajmniej w pierwszy dzień Triduum z tymi wszystkimi, dla których ten kościół jest zawsze po drodze, i z dominikanami. Ludzie mają różne wspólnoty modlitewne – ta jest moja.

Brat Andrzej zajął mi krzesełko, w obie strony miałam transport prawie pod drzwi, ale i tak w połowie liturgii nieznacznie zmiękły mi nogi. Jeszcze jestem słaba. Dzięki Sylwii, która wytłumaczyła szafarzowi, że ja mogę tylko z kielicha (zęby wciąż malowniczo zadrutowane), przystąpiłam nawet do komunii. A teraz przerwa, do Niedzieli Zmartwychwstania.

W tym roku od Ogrodu Oliwnego, przez Golgotę, Grób i Zmartwychwstanie idę sama. Równolegle, z Kościołem, ale sam na sam z Nim. Widocznie ma mi coś do powiedzenia. Tak osobiście.

Trzeba słuchać.

6 myśli nt. „Wielki Czwartek

  1. Nie umiałabym wierzyć tak głęboko jak Ty. Może dlatego, że jesteś teologiem biblijnym z wykształcenia albo wiarę wyssałaś z mlekiem matki. Bądź nie musisz prosić Boga w sprawie ważnej, tylko modlisz się o powrót do zdrowia. Moja wiara jest słaba, aczkolwiek paradoksalnie intensywna. Ciągle coś „kombinuję” z Bogiem , obcuję okruszkami z Pismem Świętym. typu kawałek psalmu, czytania, księgi. Dziś odebrałam książkę „Postne smaki” o. Szustaka. To fajne interpretacje czytań. Nie wiem jaka jest debiutancka o. Pałysa. Mam nieraz krytyczny stosunek do jego niektórych wpisów. Dają nadzieję, bywają sympatyczne, ale jest jeszcze proza życia. Nie zawsze jak z filmu. Nieraz myślę, że łatwo być chrześcijaninem na poziomie krótkich spotkań, zdawkowych rozmów jak te z osobami spotkanymi na trasie autostopu, gorzej bywa w tej prozie życia. To znaczy krótkie spotkania są obciążone powierzchownością, kurtuazją, dla mnie miąższ chrześcijaństwa jest trochę gdzie indziej. Ty miałaś sposobność go doświadczać: życzliwi ludzie w szpitali, dobrzy pomocni sąsiedzi, ja jeszcze nie. No poza jednym punktem znanym mi.

    Dobrych Świąt.

    Kasia.

    • Głębokość mojej wiary zna tylko Bóg, a ja jakos nie śpiesze sie do jej mierzenia. Może po prostu boję sie wyniku pomiaru? 😉 A, i przestrzegałabym przed równaniem wykształcenia teologicznego z wiarą – znam takich, którzy po teologii tracili wiarę. Fajnie to opisuje Halik: wiara nie jest czymś stabilnym, to nieustanne poszukiwanie. Inaczej nie byłaby wiarą, tylko wiedzą.
      Autostopowe wpisy o. Krzysztofa mi sie podobały, mam zamiar kupić jego książkę. Fascynujące w niej jest to bogactwo spotkanych ludzi i przeżytych wydarzeń. I fajnie to jest napisane, nie każdy tak potrafi.

      Nawzajem dobrych! 🙂
      ew

      • Może z tą teologią przesadziłam. Faktycznie, ona może być dla kogoś pomocą w wierze, nie jej fundamentem. A propos książki. Ja bogactwo związane z ludźmi postrzegam inaczej, ale zgadzam się, że same spotkania opisane są z dużą dynamiką. Na razie nie mogę pozwolić sobie na tę książkę. Wybrałam o.Szustaka, bo od miesiąca chodziła za mną ta pozycja. Może dlatego, że kiedyś ujęła mnie interpretacja z księgi Estery. A z samej księgi „przyczepiło się” do mnie jedno zdanie.

  2. Widzisz, jak Pan Bóg o Ciebie dba? Walczyłaś i walczyłaś o to krwiopijstwo, aż Bóg Cię przestosował i teraz nie masz wyjścia :). Cieszę się, że masz możliwość uczestniczenia w tych ważnych uroczystościach.

    • Tak, krwiopijstwo mnie dopadło ostatecznie 😀 I to w radykalnej formie (wczoraj o. Janusz z taka pewna nieśmiałością dawal mi kielich do rąk, ale inaczej nie byłabym w stanie się z niego napić). Dobrze, że moge liczyc na zrozumienie u OP 🙂 Dobrze, że są, jacy są!

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s