Mantra poszpitalna

Siadam w miarę wygodnie i powtarzam: „dom, dom, dom, dom”. Na stole olbrzymi bukiet czerwonych róż, który wczoraj dostałam od Parysów (moi sąsiedzi, kolejni wspaniali ludzie w moim życiu) – Evdokimov miał rację: piękno zbawia. Piękno widzialne, piękno słyszalne. Odwraca uwagę od smutku i daje nadzieję.

Dopiero teraz czuję swoje osłabienie. Z kosza na brudne rzeczy wyciągnęłam wczoraj kurtkę, w ktorej byłam w Warszawie, i zakrwawiony sweter. Popłakałam się na ich widok, wróciły emocje z wypadku. Butów, niestety, nie dało się do końca odmyć z krwi. Trzeba będzie zapastować.

Rodzi się pokusa ucieczki w fobie i użalanie się nad sobą. Nie chodzi o to, żeby nie płakać, kiedy przychodzi czas na płacz. Chodzi o to, żeby nie zrobić ze swojego bólu i lęku bożka. Chcę nadal podróżować pociągami, bo je lubię. Chcę bez przesądów w następną zime nałożyć moje kozaki, a w domu nosić mój ulubiony sweter. Jeśli się odpierze. Kurtka jest na mnie za szeroka: dieta płynna wspaniale odchudza. Trzeba będzie oddać komuś.

Czeka mnie jeszcze kilka wizyt w SPA w Sosnowcu, ale będę tam wracać z przyjemnością. Chętnie zobaczę znowu osoby pracujące na oddziale. I będe o nich nieustannie pamiętać przed Panem. Dzięki nim ten czas to był dobry czas.

24 myśli nt. „Mantra poszpitalna

  1. „SPA w Sosnowcu” :-). Dobre określenie na szpital.
    Tak samo rozbawiło mnie w jednym komentarzu zdanie „Cześć Magda” :-).
    Zwłaszcza, że Autorka bloga to Elżbieta.
    Bardzo piękny gest sąsiadów. Elegancki i z klasą.
    Płakać trzeba, bo to najprostszy i najszlachetniejszy sposób wyrażenia bólu, emocji i smutku. I szalenie pomaga.
    Natomiast zgadzam się, że nie wolno z bólu i z lęku zrobić bożka.
    To bardzo trudne, bo ból i lęk występują mimo woli.
    Mnie osobiście ogrania lęk czy niepokój nie dlatego, że tego chcę i się nim karmię, ale dlatego, że przychodzą nieproszone.
    I trzeba je wypędzać. A to jest trudne kiedy okoliczności nie sprzyjają.
    Pomaga poczucie humoru. Jak coś mnie rozśmieszy to wtedy się rozluźniam, choć na chwilę.
    Pozdrawiam serdecznie – Kasia.

    • Tytuł sugeruje to imię, więc pewnie stąd Magda – odebrałam to jako takie sympatyczne utożsamienie mnie z moim blogiem 🙂 Ból i lęk będą, płacz też. Tylko nie ma sensu sie na nich skupiac, lepiej – jeśli daje – szukać innych punktów zaczepienia. Na przykład poczucia humoru 😀

      Ciepło odpozdrawiam! Jedna z pań laryngolog, które mi opatrywały ucho, miała tak samo na nazwisko, jak ty. Ale nie pamiętam jej imienia 😦

      • Oj, rzeczywiście, że można było z tytułu blogu wziąć „Magdę”. Dla mnie „magdalenka” to zawsze ciastko typu mała babeczka. Nawet nie myślę, że to imię. To okropne, że ja mam tylko skojarzenia z jedzeniem :-).

      • Mnie się Magdalenka kojarzy z Lalką Prusa. Nie pomyślałem o ciastku mimo wielkiego pączka w miejscu brzucha ;). Dobrze, że już wyszłaś. Szkoda, że pewnie w domu nie masz się do kogo odezwać…?

      • Wiesz, po prawie czterech tygodniach nieustannego bycia z ludźmi moja dusza samotnicza łaknie odosobnienia 🙂 potrzebuję pobyć sama, żeby sobie poukładac psychicznie i duchowo cały ten wypadek. A na weekend zapwoiedzieli mi się juz goście. Jest dobrze.

  2. Zatem już wiem,z czym się u Ciebie zjawić,oprócz kwiatów oczywiście, z nowym ciuchem w rozmiarze XS 🙂 Pozdrawiam bardzo ciepło.

    • he he, xs to jeszcze nie, długo nie 😀 ale 3 kiloski w trzy tygodnie zleciało i jeszcze pewnei cos zleci, bo jedzenie przez rurkę nie dość, że mało zapychające, to jeszcze męczące

  3. Motyle chyba też jedzą przez rurkę – także, tego: dobre towarzystwo 🙂
    No, fajnie, żeś w domu – pozdrawiam serdecznie 🙂

    • Moja mama jest przewlekle chora, więc lepiej, zeby była w domu. I dziś kupuję blender 😉 Bardzo dużo mi pomagaja sąsiedzi, wczoraj i dzis obiad mi podrzuca właśnie sąsiadka.

  4. To dobrze, że masz dobrych sąsiadów. I że w ten sposób Bóg czuwa. Pozdrawiam serdecznie – Kasia.

    P.S. Miałam Ci polecić rekolekcje do odsłuchania pt „Nigdy nie jest za wcześnie” na stronie:

    http://www.dadominik.pl/

    Wpis jest z 20 marca 2012 roku /trzeba zjechać trochę niżej by zobaczyć treść/, ale Ty w sumie masz zawsze duszę posprzątaną, a te rekolekcje są trochę o sprzątaniu duszy.

    Mnie się one bardzo podobały. Zwłaszcza jak Ojciec mówił o tym jak zgasł mu samochód na Rondzie Grunwaldzkim z powodu braku benzyny :-). Na jednym z najbardziej ruchliwych rond w Krakowie. Pośmiałam się z tego bardzo. Ale ogólnie to co mówi jest konkretne i pożytecznie. Jeśli nie skorzystasz Ty to może ktoś inny.

  5. Boże, Elu! Dobrze, że żyjesz! Trzymaj się i zdrowiej, przesyłam uściski [delikatne choć duchowo wielkie] i modlitwę, teraz relaks i odpoczynek, dobre filmy, kwiaty i muzyka!

  6. Pewnie smutek będzie czasem wracał jedną czy drugą falą, tak to już jest. Ale trzymaj się ciepło, Często w tym miejscu dawałaś wielu pociechę, że wszystko, co trudne, można przepracować. Tobie też się uda -dzielności Ci nie ujmie nikt!

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s