Siadam w miarę wygodnie i powtarzam: „dom, dom, dom, dom”. Na stole olbrzymi bukiet czerwonych róż, który wczoraj dostałam od Parysów (moi sąsiedzi, kolejni wspaniali ludzie w moim życiu) – Evdokimov miał rację: piękno zbawia. Piękno widzialne, piękno słyszalne. Odwraca uwagę od smutku i daje nadzieję.
Dopiero teraz czuję swoje osłabienie. Z kosza na brudne rzeczy wyciągnęłam wczoraj kurtkę, w ktorej byłam w Warszawie, i zakrwawiony sweter. Popłakałam się na ich widok, wróciły emocje z wypadku. Butów, niestety, nie dało się do końca odmyć z krwi. Trzeba będzie zapastować.
Rodzi się pokusa ucieczki w fobie i użalanie się nad sobą. Nie chodzi o to, żeby nie płakać, kiedy przychodzi czas na płacz. Chodzi o to, żeby nie zrobić ze swojego bólu i lęku bożka. Chcę nadal podróżować pociągami, bo je lubię. Chcę bez przesądów w następną zime nałożyć moje kozaki, a w domu nosić mój ulubiony sweter. Jeśli się odpierze. Kurtka jest na mnie za szeroka: dieta płynna wspaniale odchudza. Trzeba będzie oddać komuś.
Czeka mnie jeszcze kilka wizyt w SPA w Sosnowcu, ale będę tam wracać z przyjemnością. Chętnie zobaczę znowu osoby pracujące na oddziale. I będe o nich nieustannie pamiętać przed Panem. Dzięki nim ten czas to był dobry czas.
„SPA w Sosnowcu” :-). Dobre określenie na szpital.
Tak samo rozbawiło mnie w jednym komentarzu zdanie „Cześć Magda” :-).
Zwłaszcza, że Autorka bloga to Elżbieta.
Bardzo piękny gest sąsiadów. Elegancki i z klasą.
Płakać trzeba, bo to najprostszy i najszlachetniejszy sposób wyrażenia bólu, emocji i smutku. I szalenie pomaga.
Natomiast zgadzam się, że nie wolno z bólu i z lęku zrobić bożka.
To bardzo trudne, bo ból i lęk występują mimo woli.
Mnie osobiście ogrania lęk czy niepokój nie dlatego, że tego chcę i się nim karmię, ale dlatego, że przychodzą nieproszone.
I trzeba je wypędzać. A to jest trudne kiedy okoliczności nie sprzyjają.
Pomaga poczucie humoru. Jak coś mnie rozśmieszy to wtedy się rozluźniam, choć na chwilę.
Pozdrawiam serdecznie – Kasia.
Tytuł sugeruje to imię, więc pewnie stąd Magda – odebrałam to jako takie sympatyczne utożsamienie mnie z moim blogiem 🙂 Ból i lęk będą, płacz też. Tylko nie ma sensu sie na nich skupiac, lepiej – jeśli daje – szukać innych punktów zaczepienia. Na przykład poczucia humoru 😀
Ciepło odpozdrawiam! Jedna z pań laryngolog, które mi opatrywały ucho, miała tak samo na nazwisko, jak ty. Ale nie pamiętam jej imienia 😦
Oj, rzeczywiście, że można było z tytułu blogu wziąć „Magdę”. Dla mnie „magdalenka” to zawsze ciastko typu mała babeczka. Nawet nie myślę, że to imię. To okropne, że ja mam tylko skojarzenia z jedzeniem :-).
ta wieloznaczność była dla mnei ważna 🙂 stąd ten tytuł
Mnie się Magdalenka kojarzy z Lalką Prusa. Nie pomyślałem o ciastku mimo wielkiego pączka w miejscu brzucha ;). Dobrze, że już wyszłaś. Szkoda, że pewnie w domu nie masz się do kogo odezwać…?
Wiesz, po prawie czterech tygodniach nieustannego bycia z ludźmi moja dusza samotnicza łaknie odosobnienia 🙂 potrzebuję pobyć sama, żeby sobie poukładac psychicznie i duchowo cały ten wypadek. A na weekend zapwoiedzieli mi się juz goście. Jest dobrze.
Trzeba wyrzucić z siebie żal. A kurtki nie oddawaj…nadrobimy zaległości u Michalskich…;)
to jak mi druty zdejmą
czyli pewnie za miesiąc
buuu
Mulier fortis 🙂
„Nie siła, nie mocą naszą, lecz siła Pana Zastępów” 😉
Zatem już wiem,z czym się u Ciebie zjawić,oprócz kwiatów oczywiście, z nowym ciuchem w rozmiarze XS 🙂 Pozdrawiam bardzo ciepło.
he he, xs to jeszcze nie, długo nie 😀 ale 3 kiloski w trzy tygodnie zleciało i jeszcze pewnei cos zleci, bo jedzenie przez rurkę nie dość, że mało zapychające, to jeszcze męczące
Motyle chyba też jedzą przez rurkę – także, tego: dobre towarzystwo 🙂
No, fajnie, żeś w domu – pozdrawiam serdecznie 🙂
Tak, spijają nektar. Ciekawe co by powiedziały na zmiksowaną zupkę z indykiem? 😀
Odpozdrawiam serdecznie! 🙂
A czy mama Ci pomaga teraz w domu w Krakowie czy musisz sobie radzić sama? I czy sama musisz przygotowywać sobie płynne posiłki?
Moja mama jest przewlekle chora, więc lepiej, zeby była w domu. I dziś kupuję blender 😉 Bardzo dużo mi pomagaja sąsiedzi, wczoraj i dzis obiad mi podrzuca właśnie sąsiadka.
Możesz zmiksować serniczek?
pije jogurty 🙂 a serniczek wolę niezmiksowany!
To dobrze, że masz dobrych sąsiadów. I że w ten sposób Bóg czuwa. Pozdrawiam serdecznie – Kasia.
P.S. Miałam Ci polecić rekolekcje do odsłuchania pt „Nigdy nie jest za wcześnie” na stronie:
http://www.dadominik.pl/
Wpis jest z 20 marca 2012 roku /trzeba zjechać trochę niżej by zobaczyć treść/, ale Ty w sumie masz zawsze duszę posprzątaną, a te rekolekcje są trochę o sprzątaniu duszy.
Mnie się one bardzo podobały. Zwłaszcza jak Ojciec mówił o tym jak zgasł mu samochód na Rondzie Grunwaldzkim z powodu braku benzyny :-). Na jednym z najbardziej ruchliwych rond w Krakowie. Pośmiałam się z tego bardzo. Ale ogólnie to co mówi jest konkretne i pożytecznie. Jeśli nie skorzystasz Ty to może ktoś inny.
dzięki 🙂
Boże, Elu! Dobrze, że żyjesz! Trzymaj się i zdrowiej, przesyłam uściski [delikatne choć duchowo wielkie] i modlitwę, teraz relaks i odpoczynek, dobre filmy, kwiaty i muzyka!
Czuję sie subtelnie wyściskana 🙂 W sekrecie ci powiem, że też się cieszę, że żyję 😉
Pewnie smutek będzie czasem wracał jedną czy drugą falą, tak to już jest. Ale trzymaj się ciepło, Często w tym miejscu dawałaś wielu pociechę, że wszystko, co trudne, można przepracować. Tobie też się uda -dzielności Ci nie ujmie nikt!
Tak, można 🙂 Trzeba cierpliwości i pójdzie do przodu.