Obrazek poranny

Dziś jeden ze starszych ojców znów miał problem z wydobyciem puszki z Ciałem Pańskim z tabernakulum. Obserwowaliśmy jego zmagania w milczeniu,  w końcu siedząca przede mną kobieta odwróciła się do mnie i wyszeptała: „Trzeba księdzu pomóc”, na co ja odszeptałam: „Ale jemu nie można pomóc” (przepisy stanowią, że tylko szafarze komunii świętej mogą wyjmować Ciało Pańskie z tabernakulum). I trwaliśmy dalej w ciszy, patrząc na rozpaczliwe wysiłki celebransa. Było mi go szkoda, ale byłam bezradna. W końcu klęczący za mną chłopak podszedł do balasków i ukląkł tam, niepewny, czy może wejśc do prezbiterium i sięgnąć po puszkę. W końcu kapłan się odwrócił i poprosił szeptem o pomoc.

Piszę o tym, bo scena ta pokazała bardzo wymownie specyfikę kobiecych i męskich reakcji. Mężczyzna będzie starał się wykonać swoje zadanie sam, nawet jeśli ma już za sobą porażki. Ciężko mu będzie poprosić o pomoc, nawet jeśli wie, że bez jego prośby nikt mu nie pomoże (może dlatego tak wielu mężczyzn popada w uzależnienia?). Kobieta szybko się zorientuje, że trzeba podać rękę, wyrwie się przed szereg, nawet nie czekając na prośbę o wsparcie (może dlatego większość współuzależnionych to kobiety?).

Cierpliwe oczekiwanie przyniosło jeszcze jeden efekt: z pomocą przyszedł inny mężczyzna. Proces domyślania się trwał dłużej, niż u przeciętnej niewiasty i nie wiem czy nie miała w nim współudziału dziewczyna, z którą był ten chłopak, ale zakończył się sukcesem. To dla mnie była pewna nauka o dynamice niektórych procesów w Kościele: my, kobiety, powinnyśmy mówić i czekać. Przypominać. Ale działanie zostawić mężczyznom, bo inaczej oni z przyjemnością umyją ręce. A tak musza sie postarać. Oraz wysilić.

A efekty chyba są dobre, bo było widać, że pomocnik był poruszony tym, że mógł wyjąć Ciało Pańskie z tabernakulum. Może to doświadczenie miało być dla niego jakimś znakiem, poruszeniem mającym obudzić serce? Kto wie… Pozwolę sobie myśleć, że tak.

27 myśli nt. „Obrazek poranny

  1. czegoś nie rozumiem (może ze względu na późną porę): Wy nie mogłyście pomóc, bo przepisy nakazują, by tylko szafarz wyciągał Pana Jezusa z tabernakulum. Ok. ale ten mężczyzna już mógł…?

    • Bo ojciec go poprosił. Ale to takie naciągane – tak naprawdę to ojciec powinien podejść do konfesjonału i poprosić siedzącego tam współbrata o pomoc, ale chyba nie pomyślał o tym. Ten mężczyzna też nie powinien wyjmować Pana Jezusa.

  2. Tabernakulum jest czymś, co w sposobie obchodzenia się z nim przypomina miejsce w Świątyni, do którego mieli dostęp wyłącznie kapłani. Ot, taka starotestamantalna pozostałość w rytuale. Takie miejsce Święte Świętych. Na oczach uczestników liturgii nastąpiła cicha desakralizacja. To tyle w warstwie zdarzenia.

    W kwestii zaś dostrzeżonej i opisanej męskiej przypadłości tylko się potwierdziła natura potomka Adama. U siebie stwierdziłem tę przypadłość przed laty i dopóki nie zdiagnozowałem strasznie się umęczyłem. Doświadczałem tego podróżując po Polsce, gdy jeszcze GPS nie był ustrojstwem tak znanym i tak powszechnym, jak dzisiaj. Gdy już się „nabłądziłem” i nie było szansy odnalezienia miejsca docelowego zatrzymywałem się i wtedy pytałem o adres. Dziś znając swą ułomność zatrzymuję się niezwłocznie, odrzucam męską dumę i pytam o drogę:)))

    • Tabernakulum bywało, jeśli sie nie mylę, porównywane do Arki Przymierza, więc twoja intuicja jak najbardziej słuszna 🙂

      Gratuluję nawracania się 😉

  3. Ha, niby dynamika się zgadza, nawet poza Kościołem. Ostatnimi czasy przekonałam się, jaką męką jest pracowanie (czytaj odwalanie za nich roboty) z kolegami, którzy nie są przesadnie przywiązani:) do tegoż powołania, które opisałaś jako męskie. Ale. Dziś wspominamy świętą Weronikę, która wyszła przed szereg, sama, działała. I ta również jest znakiem dla nas. (musiałam się ująć za moją, cóż że legendarną, ulubienicą:)
    z pozdrowieniami

    • Ale niesienie ulgi cierpiącymi to właśnie bardziej żeńskie powołanie 😉 Więc Weronika po prostu zrealizowała swój kobiecy geniusz!
      A kolegów trzeba subtelnie nakłaniac do roboty. Da się, choć trzeba do tego mnóstwo cierpliwości i konsekwencji ;>

  4. „– tak naprawdę to ojciec powinien podejść do konfesjonału i poprosić siedzącego tam współbrata o pomoc”
    Pozwolę się nie zgodzić. Powinien raczej dawno temu (przecież to się powtarza) mieć zapewnioną pomoc współbraci. Nie wiem na czym polegał problem – czy wystarczyłby jakiś podeścik, czy konieczna druga osoba, ale to już powinno być mu przepisane. Bracia chyba znają się na tyle, by wiedzieć kto jakiej pomocy wymaga. Gdyby dostał więcej komunikantów do konsekracji, też nie musiałby męczyć się z otwieraniem tabernakulum.

    • A to już insza inszość 😦 Zastanawiałam się nawet, czy nie napisać do przeora o tej sytuacji i z takimi właśnie sugestiami. Ale przeor na urlopie, więc nie ma sensu pisać, bo mail utknie gdzie w masie innych maili.
      Bracia mało ze soba rozmawiają, poza tym sądząc po reakcji ojca, to nie należy on do osób, które by prosiły o wsparcie a poza świeckimi nikt nie widział co sie działo.

      Co do liczby komunikantów: to ojciec z gatunku tych, ktorzy konsekrują tylko hostię dla siebie, a komunię zawsze rozdzielają z zapasu.

  5. a mnie niedawno tłumaczono, że nie ma czegoś takiego jak cechy 100% męskie i 100% kobiece – nie istnieje osobnik, który tylko jedne z nich by posiadał: i bardzo dobrze, bo to by było niebezpieczne dla zdrowia i społeczeństwa 🙂

    • Trochę niejasno napisałaś, ale chyba chodziło ci o „idealnie kobieca kobietę” i „idealnie męskiego mężczyznę”? 😉

      Tak, takie stwory nie istnieją w naturze, ale istnieją cechy specyficzne dla danej płci, które wynikają chociażby ze specyficznej budowy mózgu, odmiennej gospodarki hormonalnej czy nawet konstrukcji fizycznej. Np. my jesteśmy stabilniejsze, bo w naszym ciele środek ciężkości jest umieszczony niżej, niż u panów, wygodniej nam się siedzi „po turecku”, bo mamy troche inaczej zbudowane biodra i inne takie drobiazgi. Z reakcjami psychicznymi jest podobnie. Ale oczywiście trzeba pamiętać, że to cechy najczęściej występujące a nie koniecznie występujące u danej płci 😉

      • dokładnie, z tym, ze chodziło mi bardziej o umiejętności i cechy charakteru.
        Ot, przykład z życia:
        Mój brat uważał, że gotowanie, sprzątanie itp. to umiejętności kobiece i on nie będzie się zniżał – jako mężczyzna do wyższych rzeczy został powołany. ale Kasia była w zagrożonej ciąży i ktoś musiał się zając tym, co dotychczas robiła ona. łaska boska, że nas moja mądra Mama goniła do roboty równo: moze dzięki temu wszyscy z głodu nie umarli 🙂
        Jeśli kobiecie wbija się do łba, że Prawdziwa Kobieta świetnie gotuje, świetnie wygląda, nie marudzi na dzieci, umie obsługiwać mikser (ale nie klucz francuski, bo to niekobiece), jest samą słodyczą etc…. to ta kobieta biedna będzie, gdy mężczyzny przy niej zabraknie. kranu nie naprawi, korków nie wstawi, nie postawi do pionu durnego lekarza na przykład.
        Mam klucz francuski 🙂

      • Klucz francuski dobra rzecz, zwłaszcza przy stawianiu do pionu lekarza – wystarczy pogrozić, a juz jakis bardziej ludzki się robi… 😀

        A tak serio to zgadzam się: dobrze jak kobieta i mężczyzna posiadają tez umiejętności drugiej płci, choc uważam, że jednak kobieta na traktorze dobrze wygląda tylko na plakatach vintage. Mam na myśli to, że dobrze jest umieć używac klucza francuskiego, ale jeszcze lepiej, żeby na stałe używal go maż 😉

  6. Zeszłego lata w jednym z kościołów w Irlandii zobaczyłam następującą scenę: pani, która pełniła w parafii rolę zakrystianki, pod nieobecność i za przyzwoleniem księdza, wyjęła monstrancję z Hostią i – nie uklęknąwszy postawiła na ołtarzu. Odmówiono Różaniec(góra 15 minut), po czym pani schowała Monstrancję do Tabernakulum. She hasn’t genuflected – oburzały się parafianki.
    Co kraj, to obyczaj.

    • W obu przypadkach akurat kraj ten sam: Kościół katolicki 🙂 I prawo to samo. I Chrystus w Hostii ten sam. I u niektórych ta sama ślepota na Jego miłość i Bóstwo 😦

  7. Gdzieś znowu ocieramy się o absurd i zakłamanie Ewangelii – gdy „nakładamy” na Ewangelię starotestamentalną religijność, jak słusznie zauważył Caddicus Cadi (coraz to nowe nicki, chyba 🙂 ).

    Jezus umył uczniom nogi – Jan wolał napisać o tym, niż o dzieleniu chleba. A my się będziemy bawili w dewocję :/

    Chyba lewą nogą wstałem dziś z łóżka, ale te rozdziały cech kobiecych i męskich też mi się nie podobają – ale to subiektywne. Nie to, że kobiety i mężczyźni się nie różnią, ale to, że lepiej tego, moim zdaniem, nie sankcjonować. Swoją drogą – wciąż z zachowaniem oczywistych rozróżnień – myślę, że im kto bardziej jest kobietą lub mężczyzną, tym mniej człowiekiem. Im więcej „podziału obowiązków” tym mniej bezinteresownej Miłości.

    Pozdrawiam

    • Ale ja tylko opisalam moje obserwacje, to nie sa wydumane teorie. Proporcje uzaleznionych i współuzaleznionych to też twarde dane: jeśli w związku nałogowcem jest kobieta, w 90% przypadków zostanie porzucona przez męża, jeśli mężczyzna – 90% kobiet pozostaje w związku i wchodzi we współuzależnienie.

      Nie pisze tez o żadnych sankcjach, więc nie bardzo wiem o co ci chodzi z sankcjonowaniem :/

      A z obowiązakmi jest tak, że pewne łatwiej wykonywac kobietom, a pewne mężczyznom, więc cóż złego jest tym, że każdy zajmie sie tym, co robi najlepiej (bez wskazywania w tym przypadku, CO robi najlepiej)?

      My, kobiety, dałysmy sie wpędzić w absurdalne myslenie, że nasze zdolności są mniej ważne, mniej znaczące. I o ile uważam, ze kwestie typu prawo wyborcze czynne i bierne, prawo do wykształcenia i samodzielnej pracy wynikają ze zwyczajnej ludzkiej godności, to naprawde nie wiem czemu np. wychowywanie dzieci ma być gorsze od kariery naukowej czy społecznej? Czemu zdolnośc do negocjacji, zarządzania czasem, wrażliwość na inne osoby i w ogóle fakt osobowości innych jest w czyms gorszym od zdolności do rywalizacji, dyktowania warunków i bezkompromisowego parcia do przodu bez zwracania uwagi na tych, co po drodze? Polska niepodległość tak naprawde wychowały kobiety, a to tylko jeden przykład znaczenia takiej cichej, niedostrzegalnej pracy.

  8. Ja chciałabym mieć męża, który by mnie nie zdradzał. To oczywiste, ale chciałabym także takiego, który z ciepłym dystansem patrzyłby na kobiety, a nawet z nich lekko żartował. W dobrym tego słowa znaczeniu. Chciałabym gotować obiady, piec ciasta. Umiem dwa. Murzynek i szarlotkę. Chciałabym się kimś opiekować, ale nie w sensie wychowania sobie lenia i pasożyta. Tylko w sensie, że do kogoś przynależę i się nim dyskretnie opiekuję. Oczywiście, że chciałabym zawodowo robić to co kocham, chodzić na fitness, ale to myślę, że wpisuje się w instytucję małżeństwa. Nie chciałabym żadnej kariery, ale chciałabym robić to co lubię. I mogłabym robić komuś kawę rano z mlekiem, spienionym, małą sałatkę do pracy. A wieczorem chciałabym gryźć wspólnie czekoladki, przyglądać się jakie kto ma nadzienie i dyskutować o artykułach z gazet i serialach. To mój manifest. Dziękuję za uwagę 🙂

  9. Dobra kobieta chce proste szczęście
    jak kwiat położyć komuś na ręce
    I niech już będzie dla niej zamęście
    w małym kościele, w białej sukience,
    niech jej słodyczy i ciepła rzuci
    los w jednym wspaniałomyślnym geście
    A on niech tak jej do ucha nuci
    Jesteś nareszcie, jesteś nareszcie….

  10. …rytm trochę zaburzony, zorientowałam się po opublikowaniu, zamiast długiego i niezgrabnego „wspaniałomyślnym”
    mogłoby być …”Los w jednym małym, a hojnym geście”, albo coś w tym rodzaju… Pozdrowienia 😉

  11. Kasiu, pozdrawiam Cię ciepło, wiersz – jeśli Ci się podoba – jest Twój i niech się ziści!!! Masz wspaniały blog i dużo talentu literackiego. Będę częstym gościem. 🙂

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s