Jezus na początku swojej działalności publicznej zmienia miejsce zamieszkania – przenosi się do Kafarnaum, miasta Piotra. Osiedla się w Galilei, na pograniczu ziem przynależących do dwóch pokoleń: Zabulona (Jakub określa go jako protoplastę tych, którzy będą zamieszkiwali ziemie otwarte na morze) i Neftalego (pokolenie swobodne, wolne). To żyzna i urodzajna część tamtych ziem. Więcej – to tereny, na których krzyżują się szlaki handlowe i komunikacyjne z południa na północ oraz ze wschodu na zachód.
(chwila na zachwycanie się przemyślaną strategią działań ewangelizacyjnych Jezusa )
Z tych też powodów to przestrzeń nieustannego ruchu ludności, mieszania sie wpływów kulturalnych oraz osadnictwa kolejnych ludów. Galilea pogan. Pogranicze. Przestrzeń zmiany a jednocześnie przestrzeń najmocniej rysujących się różnic, bo żeby w takim środowisku zachować tożsamość, trzeba ją sobie wyraziście określić.
Jednocześnie ziemia będąca w pogardzie u tych, którzy zamieszkiwali królewską Judeę, będącą w sensie dosłownym i przenośni ponad to, co reprezentowała sobą Galilea. Skalista, pustynna a mimo to stawiana wyżej, bo to tam narodził się Dawid, tam zdobył i zbudował sobie miasto, w którym jego syn zbudował Świątynię. Bóg zamieszkał bliżej Synaju, jakby chciał mieć blisko do ziemi, w której Izrael chodził za Nim wiernie i z miłością. Bóg wybiera ziemię, która jest żyzna, ale nieurodzajna, dopóki nie spadnie na nią deszcz.
Ale kiedy przychodzi jako człowiek, osiedla się wśród pogan i wyśmiewanych w Mieście Pańskim Galilejczyków. „Czyż może być co dobrego z Nazaretu?” Czyż Światło może rozbłysnąć w Galilei?
A może pora poszukać Boga nie tylko w skrzętnie strzeżonych ziemiach ogołocenia i ascezy, ale w nieporadności i nieustannym nurcie zabiegania. Może tam zamieszkał Wcielony, i tam rozbłyska Jego światło. W tym, co uznajemy za śmieszne, chaotyczne i prowincjonalne, odgrodzone ikonostasem modlitw od hieratycznego sacrum? Trójjedyny w końcu jest Bogiem zazdrosnym, nie pozwoli, żeby cokolwiek w nas pozostało poza Jego miłosiernymi ramionami…
Świetna medytacja, inspirująca do rozmaitych rozważań „teologii geograficznej” – ogólnej i szczegółowej (osobistej także: co ja robię w kurorcie? dlaczego pracuję na ziemi wyzyskanej? itp.); inspirująca do wszelkich rozważań nad miejscem na ziemi i w świecie.
Ech, tylko najciekawsze to, jak niemowlę uświadomiło sobie, że jest Słowem (jeśli nie od razu Logosem, to przynajmniej słowem Wołającego: na pustyni przygotujcie drogę…).
Pozdrawiam przyjaźnie i noworocznie-a-niezmiennie-życzliwie 🙂
Dziękuję za dobre słowo – w przypadku twojej geografii pyanie o bycie w kurorcie brzmi wieloznacznie 😀
Odpozdrawiam równie ciepło i przyjaźnie, cieszę się, że się odezwałeś 🙂
Ostatnio wszedłem w dyskusję z żoną na temat misji. Moja małżonka uważała, że najlepszym miejscem głoszenia Chrystusa jest czarna Afryka. Ja zawsze marzyłem o Japonii. Japonia – miejsce bogate, pełne kulturowych mieszanek, zabiegane. Wiem, że wyjazd do Japonii na misje nie byłby niczym lepszym, niż wyjazd do Afryki. Ale czy byłby gorszy?
Japonia. Zdecydowanie. W tej chwili w Afryce jest tylu katolików, że np. do Francji na misje przyjeżdżają Afrykanie, a nie na odwrót 🙂
Dziękuję za ten bardzo rzeczowy i konkretny post 🙂 Pomógł mi zrozumieć ten biblijny kontekst.
Cieszę się, niech idzie na zdrowie 🙂
Przepiękna refleksja; prostota i malowniczość i KONKRET w pigułce; Dzięki, ala
dziekuje za dobre slowo 🙂