Jest kilka krakowskich „grypsów”, które dla osób spoza Miasta mogą brzmieć dwuznacznie. Na przykład Krakusi często chodzą na filmy do Kijowa.
Właściwie to kina „Kijów”, ale po co precyzować, skoro i tak wszyscy wiedzą o co chodzi, prawda?
Gdybyście więc kiedyś szli do Kijowa na film, to wyjdźcie nieco wcześniej i już tłumaczę dlaczego. To właśnie tam, niedaleczko, prawie tuż za bocznym wyjściem jest ulica Syrokomli, na ulicy Syrokomli kamienica numer 22, a w kamienicy 22 nie ma części narożnika, za to są dwie kolumienki w stylu greckim bliżej niesprecyzowanym i dawna sień przekształcona w cukierenkę. Ale jaką cukierenkę!
Prowadzi ją właścicielka. Przyjeżdża codziennie rano o 6.00 i do 10.00, czasem 11.00 piecze ciasta. Wnętrze pachnie wanilią, czekoladą, bakaliami, marmoladą z pomarańczy, malin, jagód i pełne jest ciepła. Ciepły jest nieustannie działający piec, z którego cukierniczka wydobywa kolejne pachnące wypieki, pomalowane na ciepłe barwy ściany, choineczki ubrane w piernikowe koniki na biegunach, dwa owalne świetliki ze starym szprosami i zawieszonymi w nich wiklinowymi ramkami. Stoliki i krzesła są ozdobione piękną mozaiką, nie brak też wygodnego, miękkiego fotela i miejsca do pracy z laptopem, jeśli ktoś takiego potrzebuje. A miejsce jest malutkie, maluteńkie, tylko dobrze zagospodarowane. W tle słychać dobry smooth jazz, co w połączeniu z dobrą kawą i przytulnością skutecznie odbiera gościowi ochotę na opuszczenie lokalu.
Cukiernia nazywa się „Słodki kącik”, jest ulokowana z dala od szumu Starego Miasta i nie słychać tam nawet Alei Trzech Wieszczów, które biegną równolegle. Dobre miejsce na siedzenie w słodkim nieróbstwie lub chwilkę odpoczynku. Czynne jest od 11.00 do 17.00, w niedzielę nieczynne (co akurat dobrze świadczy o właścicielce – dzień święty rzecz święta), ale można wypiekane tam pyszności zamówić też na wynos. Spożyłam ciasto orkiszowe z orzechami włoskimi i pyszną marmoladą, która złamała słodycz całości lekką nutką owocowej świeżości.
Polecam waszej pamięci to miejsce (odkryłam je dzisiaj!) i sama też pewnie będę tam zaglądać jeszcze nie raz. Pogrzać się i poprzesiąkać smakowitym zapachem.
A tu profil „Słodkiego kącika” na facebooku.
Paskudo!!! Czy ten dogłębny głód słodkości, który mnie teraz dopadł, to kara za czytanie Twojego bloga w pracy?!
Nie, to jedynie spadek poziomu glukozy we krwi ;>