Doskonale dopasowanym do oczekiwań innych. Można nawet mieć silną osobowość, być charakterystycznym lub buntowniczym. A jednak żyć życiem odbitym, być miedziorytem czy inną akwafortą oczekiwań otoczenia, które wymaga od członków swojego stada silnej osobowości, bycia charakterystycznym lub buntowniczym.
Wolność, czyt. życie w zgodzie z wewnętrzną melodią i rytmem, ma wysoką cenę – pozostaje się nie-do-końca oswojonym. Nie wiadomo do końca skąd się jest ani dokąd się podąża.
To oznacza czasem samotność, zawsze – paradoksalność.
Obawiam się, że proces socjalizacji jest takim dopasowaniem się do oczekiwań i reguł społecznych. Ale zawsze można prowadzić bogate życie wewnętrzne i przemierzać duchowy kosmos w poszukiwaniu wolności. Człowiek dojrzały uwalnia się od poczucia winy z powodu swojej odrębnej tożsamości, potrafi połączyć bycie w obowiązku wobec innych ludzi i odpowiedzialności za nich a jednocześnie ma odwagę stawiać granice ingerencji i wścibstwu zazdrosnych i małostkowych ludzi miotających się między powinnością a wolnością. Dojrzałość nie jest żadna oryginalnością natomiast jest rzadkością z powodu braku odwagi bycia sobą, dochodzenia do pełni swoich możliwości w byciu dobrym. Dla siebie i dla innych.
Może nie o wolności, chociaż… Ciężko jest nie przejmować się innymi. Mieć taką wolność, że słowa i opinie innych nas tak mocno nie zranią. Po prostu puszczamy to mimo uszu. Ja tak nie potrafię. Kasia.
Puścić koło uszu raczej się nie da, chodzi raczej o wolność wyrażoną przez podejmowanie autonomicznych decyzji.
Pisząc o wolności miałam na myśli, że mój komentarz nie będzie być może o niej, a nie Twój wpis. Tylko tak niesprawnie mi się napisało. Natomiast z tymi decyzjami to pewnie jest tak, że odgrywamy pewne role i niektórzy mogą się stać niewolnikami swojego wizerunku. Kiedyś chyba u Szymona Hołowni czytałam o hipsterach. I doszłam do wniosku, że taka negacja tego co trendy też jest pewnym zniewoleniem. Nie ma to tak złoty środek.
Oj, tak 🙂 In media res perfectas.
Zafrapowało mnie to zdanie:
„Wolność, czyt. życie w zgodzie z wewnętrzną melodią i rytmem”.
Wewnętrzna melodia, rytm.
***
Wolność nigdy nie kojarzyła mi się z takimi określeniami, ale raczej ze słowami typu: upiorny zgrzyt, wyzwolenie energii, walka, dysharmonia.
Bo wolność, sądzę, to nie stan sytuacji a nastawienia ludzkiego.
No bo czy istnieje wolność jako wartość obiektywna??
Tak. Wartości obiektywne dotyczą zawsze bytu a wolność jest ściśle związana z prawdą, czyli tym co opisałam jako wewnętrzna melodia, rytm. Gdzie jest prawda, tam jest wolność. Walka i dysharmonia często są przejawem braku wolności: obiektywnego lub subiektywnego (wewnętrzne zniewolenie np. nałogiem).
Wiele lat spędziłam w różnego rodzaju niewolach i dobrze umiem odróżnic je od wolności 🙂
A mnie wolność kojarzy się z harmonią, z wewnętrznym spokojem, ze spełnieniem, z faktem, że mogą być jakieś problemy, ale człowiek ma taki spokój w duszy, że daje sobie z nimi radę. Za taką wolnością tęsknię i takiej pragnę. I to, żebym chociaż raz od wielu spokojnie spała, bo zauważyłam, że nawet jeśli nie chcemy to podświadomość przywołuje kłopoty w snach, przeżycia, zawody itp. Bóg powinien każdemu człowiekowi dać spokojny sen.