Van. A w zasadzie vanik – małe dostawcze autko, które mogłoby mieć na przedniej szybie naklejkę: „Uwaga, wyprzedzam pod ciężarówkami”. A zamiast tego na jego brudnej tylnej szybie ktoś palcem napisał:
„Jak dorosnę,
będę tirem
🙂 hi hi”
Ta deklaracja rozbawiła mnie do łez 😀
I bardzo mi się to przydało, gdyż kilkanaście minut wcześniej zirytowała mnie lekko reklama i to społeczna. Unicef zbiera pieniądze na pomoc humanitarną dla Rogu Afryki, czyli krajów takich, jak Somalia, w których (oficjalnie) z powodu suszy panuje głód. Nieoficjalnie susza tam jest najmniejszym problemem – o wiele większym jest to, że pomoc z organizacji międzynarodowych trafia w większości do kieszeni władz i ludzi „odpowiedzialnych” za pomoc. Kraje te państwa bogate traktują jak niegdyś seniorzy wasali, co petryfikuje układ my-bogaci i wy-biedni. Jest komu wcisnąć to, czego nie da się upchnąć na rynkach bogatych. I nie jest to teoria, którą znam z drugiej ręki – ostatnio przeprowadzałam na ten temat wywiad z biskupem Anthonym Mukobo z Isiolo z Kenii. I to on mówił właśnie o tym, że głód w Somalii to w bardzo dużej mierze kwestia tamtejszego układu politycznego i dopóki ten układ się nie zmieni, klęska będzie tam trwała.
żeby nie było tylko narzekająco, filmik z diagnozą i pomysłem na zmianę tamtej sytuacji:
W skrócie: edukujmy, wspomagajamy rozwój samodzielności, dajmy poczucie samostanowienia. Nie dawajmy „na ślepo” pieniędzy.
Zgadzam się!!! Edukacja!
Edukacja to podstawa, dlatego od dawna mam swojego „synka” w Afryce (w Rwandzie), któremu opłacam szkołę. Wcześniej miałam też córeczkę w Kamerunie. Dla mnie to niewielkie pieniądze (kilka euro miesięcznie), a dla niego majątek dzięki któremu może się uczyć.
http://www.dzieciafryki.org/ <- zachęcam do zapoznania się (bardzo porządna i uczciwa fundacja, rozlicza się z każdego grosika)
Zawsze wiedziałam, że jestes niesamowita 😉
Oj, przesadzasz Elu droga 🙂
To tylko tak brzmi niesamowicie, a w rzeczywistości to nic nadzwyczajnego. Edukacja mojego Davida kosztuje mnie 7 Euro miesięcznie. Co to jest 7 Euro? Przyznasz, że niewiele i nie jest to jakimś specjalnym wyrzeczeniem nawet dla kogoś niespecjalnie bogatego. Za to dość widać na tym przykładzie jak ciężko żyje się ludziom w najbiedniejszych rejonach kuli ziemskiej. To co dla nas jest drobną kwotą może zmienić całe ich życie. Na dodatek widać tu też ogromną obojętność bogatej części świata na los tych ludzi. Czy bogate kraje, przepuszczające miliardy euro na nieistotne lub szkodliwe sprawy, nie mogłyby bardziej zadbać o edukację tych ludzi? Trzeba dać tym ludziom wykształcenie, tak żeby potem mogli pomóc samym sobie.
Też mam „adoptowane” dziecko w Afryce. Znałam kiedyś Japończyka, który pojechał do Zambii, aby nauczyć tamtejszą ludność sztuki sadzenia ryżu. Sprawa dość beznadziejna zważywszy klimat i różnice kulturowe. Wszak ryż, to wymagająca dyscypliny i dokładności roślina, udająca się tylko wówczas gdy „głową jest w ogniu, a nogami w wodzie”. Jednak nawet ten problem udałoby się pokonać drogą budowy rowów melioracyjnych. Mój przyjaciel nie mógł sobie natomiast poradzić z czymś innym: zambijscy rolnicy nie potrafili harmonijnie współpracować.
Jednym słowem potrzebna tam była EDUKACJA. Nie ryba, a wędka.
Jeszcze zasłyszana anegdota: po kilkudziesięciu latach pracy na misjach w Afryce powrócił misjonarz do Polski. Pytają się jaki był jego największy sukces duszpasterski. Odpowiedział: „Mój największy sukces? Po tych wszystkich latach mojej pracy wśród nich … nauczyłem ich w końcu siać w równych rzędach.” 🙂