Proszę? Że niby przypisuję panom stany emocjonalne, których nie żywią? Że niby konfabuluję?
Ha! W takim razie proszę bardzo, otwieramy „Pieśń nad pieśniami” (rozdział 6.) i lecimy:
Piękna jesteś, przyjaciółko moja, jak Tirsa, wdzięczna jak Jeruzalem, groźna jak zbrojne zastępy. Odwróć ode mnie twe oczy, bo niepokoją mnie. (…) Kimże jest ta, która świeci z wysoka jak zorza, piękna jak księżyc, jaśniejąca jak słońce, groźna jak zbrojne zastępy? (podkr. moje)
I jakby na potwierdzenie dzisiejsza ewangelia: Herod traci głowę dla tańczącej Salome i dla niepoznaki dekapituje Jana Chrzciciela (dziadek Freud pewnie nazwałby to przeniesieniem). Gdzie ponętne dziewczęta tańczą, tam głowy lecą*. To nie przelewki, jest się czego bać…
A jeszcze w sobotę w pierwszym czytaniu był taki piękny opis dobrej żony, napisany z wielka czułością i znawstwem tematu. Pracowita, pobożna, piękna…
Więc może kobieta jest zagrożeniem tylko dla proroków? Dzisiejsze pierwsze czytanie to fragment z Księgi Jeremiasza, któremu Bóg zabronił się żenić. Jemu nie wolno było mieć żony, Jana też wykończył damski duecik (nie zapominajmy o istotnej drugoplanowej postaci jakże sympatycznej Herodiady). Nie mówiąc o tym, że Jezus też wybrał stan bezżenny i to samo sugerował swoim apostołom.
Ale pierwszego cudu dokonał na weselu. I kiedy mówi o grzechu nieczystości, dostaje sie przede wszystkim mężczyznom: „Kto patrzy pożądliwie na kobietę, ten już scudzołożył z nią w swoim sercu…” Rozmawia z Samarytanka o bogatej w mężów przeszlości, szuka kobiety chorej na krwotok, po tym jak dotknęła Jego płaszcza i została uzdrowiona. Więc Jezus nie boi się kobiet. Nie boi się, bo je kocha ( Jan skrzętnie zapisuje: „Jezus miłował Martę i jej siostrę”). A „kochać” to coś o rząd wyżej od „pożądać”. Pożądanie sprawia, że muszę mieć, bo jestem jak cegła i piec, czy jakoś tak to szło. I wtedy zaczynam się bać, bo tracę kontrolę. Bo to stworzenie nawet mnie nie dotykając, jest w stanie mnie powalić na kolana. Znaczy się: groźne jest. Strasznie straszne.
Tia.
Strasznie straszna to jest ta dziura w sercu, która sprawia, że mężczyźni wolą się bać i szukać „strasznych” kobiet (to sie chyba nazywa „wamp” w męskim slangu) niż zadać sobie trud zobaczenia w kobiecie człowieka. Tak samo poranionego i kalekiego jak oni sami. Nie wampa, nawet nie nietoperka, ale piszczącą myszkę z wielkimi czarnymy oczkamy. Bo nawet ta straszna Herodiada od Ściętego Proroka przede wszystkim się bała: że Herod posłucha Jana. I ją zostawi. Czarnooką, przerażoną myszkę, zagubioną na wielkiej pustyni.
*Zasłyszane na kazaniu, gdzieżby indziej jak nie u OP 😉
Faceci boją się męskich kobiet, z którymi muszą rywalizować o pozycję. To kobiety, których matki walczyły z ojcami albo, które były porzucone przez swoich ojców lub miały pasywnych ojców wobec agresywnych matek. Albo gdy faceci mieli straszne matki i słabych ojców. To są kody. Jest ich wiele, do wyboru, do koloru. Czasem trafia swój na swego i jest mi dobrze powielać wyuczone schematy z domu. Silna kobieta, dominująca będzie przyciągać dewiantów a kochać się w podobnych do siebie macho, samcach alfa, którzy jednak wolą kobiece kobiety znające swoje miejsce w stadzie, mające zdrowe relacje z rodzicami, z każdym z nich. W domu chcą mieć spokój i nie szarpać się z żoną o to, kto ma rządzić, kto ma w domu nosić portki. Emocjonalnie chore rodziny zatruwają dzieci, które potem mają podobne problem w swoich związkach gdzie role są poprzestawiane i stale trzeba walczyć między sobą żeby udowodnić światu swoją wartość.
Oto odpowiedź na pytanie zawarte w tytule posta: Koh 7,26-27 🙂
No cóż… 😀
Elu, prawda, najprawdziwsza prawda. Mężczyzna boi się kobiety, której pożąda. Nie boi się kobiety, którą kocha. W miłości nie ma lęku. W grzechu jest.
Bo jeśli kobietę kocha, to się boi O nią, a nie JEJ. To spora róznica 🙂 Miło, że się odezwałas, bałam się, że straciłam wierną czytelniczkę 🙂
Elu, o Tobie się nie da zapomnieć… Są tylko przejściowe kłopoty z dostępem do neta, na przykład w górach lub na rekolekcjach Ignacjańskich… Pozdrowienia od NIEODMIENNIE wiernej i zachwyconej czytelniczki 🙂
🙂