Śni mi sie Poznań. Tak zupełnie bez powodu. Zamykam oczy i już jest: wewnętrzny fotoplastykon. Nie wiem dlaczego tak, ale tak jakoś. Zamek, ratusz, obrośnięta winem ściana na dziedzińcu u dominkanów, dworzec, budynek Targów. Obrazki wyświetlają się w dowolnej kolejności. I we własnym tempie.
Polubiłam tamto miasto i teraz się przypomina. Natręt kochany 🙂
A mnie się Poznań niespecjalnie podoba. Chyba przez to, że tak późno się z nim zapoznałam. Przez całe lata obcowania z Jeżycjadą wyprodukowałam sobie jakiś własny obraz tego miasta i kiedy w końcu po latach tam się znalazłam, to wszystko było inne, nie takie……
Trzeba się wystrzegać budowania nieuzasadnionych wyobrażeń o czymś, bo potem ciężko od tych obrazów uciec.
Oj tak, wyobrażenia to zdradliwa rzecz, te o Bogu też 🙂 Co do Poznania, to też nie cale miasto mi sie podoba, ale to sny to chyba raczej ze względu na sentyment juz w tej chwili, nie urodę. Dobrych ludzi tam spotkałam.
Ech… ja akurat jestem świeżo po wizycie. Po trzech dniach w poznańskim Karmelu stale myślę o tamtym miejscu. Stare miasto jest wyjątkowo urokliwe (może z wyjątkiem rozstawionych gęsto na rynku parasoli kawiarnianych), choć oczywiście ostatecznie to Karmel przyciąga moje myśli najbardziej 🙂
Czytałam, czytałam 😉 Dobrze wiedzieć, że dbasz o swojego ducha i to tak energicznie! Zgadzam się co do Starego Miasta, chocia mi osobibiście najbardziej przeszkadza to betonowe coś, chyba jakaś galeria. Bardzo za to lubię poznańskie parki, w tym ten niedaleko Karmelu 😉
Wsiąść do pociągu byle jakiego… Może najwyższy czas na przeprowadzkę? W sumie co Ci szkodzi pójść za głosem snów i się spakować? Może trzeba zapytać niejakiego Józefa co te sny oznaczają? 🙂
Pracę i mieszkanie mam w Krakowie, jakoś nie mam przekonania do przeprowadzki 😉
Kolego Maurycy, proszę takich podstępnych pomysłów koleżance Redaktor nie podsuwać. Bo pogryzę!
Pasujesz do Karmelu jako koneserka życia zakonnego. W świecie tylko marnujesz się tracąc czas na życie świeckie mając taki potencjał duchowy, który ulega rozproszeniu zamiast rozkwitać w ciszy karmelitańskiej kontemplacji. Sprzedaj wszystko i idż tam, gdzie woła Cię Twój wewnętrzny głos, zachrypnięty już od tego wołania.
Nie mam powołania zakonnego. Tego jednego jestem pewna. Zresztą nigdy nie czułam tęsknoty za takim życiem 🙂
No to nie pozostaje Ci nic innego jak prowadzić życie Eremitki na Prądniku. Pozdrowienia od mistyczki z Łobzowa.
Odpozdrawiam!
Świat pełen jest rzeczników Pana Boga. Bóg to, Bóg tamto… A na krzyż i ofiarę chętnych zawsze było mało…