Puste, oświetlone prezbiterium bazyliki pw. świętej Trójcy. Zajmujemy puste stalle pomiędzy którymi, w centralnym miejscu, stoi pulpit przykryty białą, przebłyskującą złotem i podbitą czerwonym jedwabiem tkaniną. Do rozpoczęcia matutinum jeszcze kilka minut i wygląda na to, że będziemy w tej wigilii uczestniczyć jedynie we własnym gronie. Przekonanie to pryska, gdy brat Grzegorz wychodzi do nawy głównej i zaprasza siedzących tam ludzi do prezbiterium. Stalle powoli się wypełniają, choć nie do końca. Każdy otrzymuje śpiewniczek przygotowany przez Ośrodek Liturgiczny.
Illo tempore, czyli w czasie właściwym, z zakrystii wychodzi w złotej kapie główny celebrans – o. Tomasz Grabowski OP. Dźwięk dzwonka i zaczynamy naszą modlitwę: „Domine, labia mea aperies” – „Et os meum annuntiabit laudem tuam”. Na początek invitatorium, zaśpiewane przez braci kantorów z refrenami chóru, a potem trzy nokturny po trzy psalmy, trzy czytania i trzy responsoria. A na koniec intonowane przez celebransa, a później dialogowane (kantorzy – chór) „Te Deum laudamus”. Modlitwa, błogosławieństwo i z zdumieniem rejestruję na zegarku 23.00. To już moja kolejna wigilia, jednak wydarzające się podczas nich zanikanie czasu nieustannie mnie zadziwia.
Obawy przed liturgią dotyczyły głównie tego czy wszyscy zdołamy zaśpiewać tak, by wypełnić głosem przestrzeń. I to się udało. Większość z nas też zaśpiewała o wiele lepiej niż na pierwszych wigiliach (mnie to, niestety, nie dotyczyło, ale bywa). Genialnie swoje responsorium zaśpiewały dziewczyny z Ośrodka; zadźwięczało misteryjnie i hildegardowo. „Te Deum” zabrzmiało tak, że przypadkowo zabłąkana do bazyliki dwójka zagranicznych turystów zajęła miejsca pod filarem i przysłuchiwała się naszym próbom wychwalania Boga do końca liturgii.
To był dobry czas, nawet jeśli zostawił we mnie poczucie, że za dużo w moim śpiewie było szukania siebie, a za mało oddawania Bogu chwały. Było kameralnie, z miejscem na własne słuchanie słowa i bycie przed Panem. I było we wspólnocie, ze sporą pomocą ze strony braci-kantorów konwentu. Krótko mówiąc było na wzór Trinitas in Unitate – Unitas in Trinitate (IV responsorium). Jak na wigilię Uroczystości Przenajświętszej Trójcy wypada.