To cytat z dzisiejszego kazania, do którego prawa autorskie ma o. Jakub Kruczek. Było ono komentarzem do ewangelii o dWóch takich, co uciekali do Emaus.
Uczniowie opowiadają w drodze Jezusowi o swoim obrazie Jego osoby i o swoich (zawiedzionych) oczekiwaniach co do Jego działalności, a potem pozwalają mówić Jemu. Sama wczoraj pokazywałam na kręgu biblijnym w jaki sposób ta ewagelia uczy nas modlitwy i rozeznawania, ale ten aspekt: zgody na Jezusową interpretację naszych doświadczeń, mi umknął.
A to ważne. Bardzo. Nie wiem jeszcze do końca co to oznacza w praktyce, poza ciągłym konfrontowaniem swojego życia ze słowem Bożym, ale mam poczucie, że tam jest coś więcej niż praktyka lectio divina.
Będę miała o czym myśleć w pociągu do Poznania 🙂
Starożytni Żydzi zawsze interpretowali swoją historię w oparciu o Boga. Taki ich sposób rozumienia wiary. Ale słowa o tym, że Jezus powinien opowiedzieć mnie moje życie – doskonałe. Choć będąc w punkcie, w którym teraz jestem, bardzo dobrze to rozumiem.