Jan Paweł II przeczytany antykoncepcyjnie

Z okazji beatyfikacji ludzie teksty piszą, wywiadów udzielają a gazety publikują. Jak i portale. Na gazeta.pl możemy przeczytać wywiad z o. Prusakiem na temat teologii ciała. Najpierw się wkurzyłam, że znów całą teologię ciała sprowadza się do kwestii tego czy katolik może z lateksem i na hormonach, ale po chwili zastanowienia doszłam do wniosku, że akurat za tok rozmowy i dobór pytań odpowiedzialność tu ponosi dziennikarka, czyli Katarzyna Wiśniewska.

Więc będzie z grubsza tylko o innych powodach tego, czemu nie do końca zgadzam się z tym, co mówi o. Prusak. Z grubsza, bo jestem poza Krakowem i nie mam pod ręką mojej biblioteczki.

Fałszywa jest przede wszystkim tytułowa teza, jeśli weźmiemy pod uwagę to, jak zostaje rozwinięta w treści:

Zdaniem bardziej krytycznych czytelników katechez środowych problematyczne jest jego rozumienie pożądliwości, której nie odróżnia od namiętności. 

Karol Wojtyła wyraźnie rozróżnia w „Miłości i odpowiedzialności” miłość pożądliwą (amor concupiscientiae) od pożądliwości (concupiscientia). Miłość pożądliwa to inaczej namiętność – pragnienie dla siebie dobra obecnego w drugim człowieku. I tę Wojtyła określa jako dobrą, stanowiącą część składową miłości oblubieńczej. Pożądliwość zaś to pragnienie dobra w drugim człowieku, ale bez poszanowania jego integralności. Jest to traktowanie kobiety jako złośliwej narośli wokół organów rozrodczych lub mężczyzny jako bankomatu. Dlatego Wojtyła pisze, że pożądliwość jest zawsze zła – brak w niej szacunku dla osoby. Ona chce mieć bez brania pod uwagę dobra drugiej osoby. Będzie manipulować, grać, kłamać, byle osiągnąć zaspokojenie.

Zresztą jeśli Karol Wojtyła potępiałby namiętność, czemu pisałby w tej samej książce, iż współżycie ma być przyjemne i dawać rozkosz obu stronom, a mąż powienien dbać o to, aby jego żona także osiągnęła orgazm?

Zgodnie z Księgą Rodzaju papież przeciwstawia pożądliwości stan pierwotnej niewinności. Ludzie, których myślenie ukształtował ewolucjonizm, nie są w stanie tego zrozumieć, bo Księgi Rodzaju nie traktują przecież dosłownie. Żadnego stanu pierwotnej niewinności nie można zasadnie uprawomocnić w świetle psychologii ewolucyjnej. 

Nie wiem czemu psychologia ewolucyjna (czyli bazująca na TEORII ewolucji, której prawdziwości wciąż nie udowodniono – dla pewności, nie jestem kreacjonistką 🙂 ) ma być ważniejsza niż Objawienie, ale ok., da się to przełknąć. Powiedzmy, że chodzi o czytelności przekazu papieża dla współczesnych ludzi. Tzn. zapewne o to chodzi. Tyle, że nawet ludzie, których myślenie ukształtował ewolucjonizm, są chyba w stanie zrozumieć, że istnieje taki gatunek literacki, jak mit? I że opowieści mityczne mają to do siebie, że przekazują pewną treść (teologiczną, psychologiczną, etc.), ale nie muszą spełniać wymogu historyczności? Mit początków zawarty w Księdze Rodzaju przekazuje nam pewne prawdy o człowieku, fundamentalne dla chrześcijańskiego obrazu człowieczeństwa. Wierzymy, że są one objawione i przez to pewniejsze niż teorie psychologiczne, których jest bardzo wiele a niektóre, jak psychologia ewolucyjna, wciąż w sferze raczej hipotez niż twardych twierdzeń. Możemy te prawdy zastąpić czym innym, ale to już nie będzie chrześcijaństwo.

Eksperci z Christian Family Movement tuż przed Soborem Watykańskim II zrobili badania na temat naturalnych metod i ich zastosowania, z których wynikało, że nie były tak skuteczne, jak sądzono. Poza tym ich stosowanie prowadziło często do osłabienia więzi małżeńskiej, a nie do pogłębienia. Trwanie przy tej metodzie postrzegano jako przymus narzucony przez Kościół, który prowadził do rozterek sumienia katolickich małżonków.

Obecnie przeprowadzane badania statystyczne wykazują drastycznie wyższy poziom rozwodów wśród par stosujących antykoncepcję niż wśród tych, które w świetle powyższego cytatu winny mieć więź osłabioną stosowaniem naturalnych metod (z badań wynika, że zaledwie 0,2 % takich par w USA się rozwodzi). Czyżby osłabienie więzi małżeńskiej przedłużało trwanie w związku? Ciekawa mutacja…

No i obecnie stosowane naturalne metody są od lat 60-tych stale rozwijane, ich skuteczność jest bardzo wysoka, do tego mają także wiele pozytywnych „skutów ubocznych” typu pomoc w monitorowaniu zdrowia kobiety. Pomagają też kobiecie poczuć jej ciało, „dogadać się” z nim. To taki psychologiczny „bonus”.

W teologii ciała Karola Wojtyły jest tak wiele innych pięknych wątków, ale z całej palety wybrana została tylko pożądliwość, a reszta debaty utonęła w antykoncepcji.

Szkoda.

2 myśli nt. „Jan Paweł II przeczytany antykoncepcyjnie

  1. co do argumentu:
    Żadnego stanu pierwotnej niewinności nie można zasadnie uprawomocnić w świetle psychologii ewolucyjnej.

    To taka wspolczesna sztuczka – powolac sie na psychologie, bo ta wiadomo, nosnikiem mundrosci jest i autorytetem przeciez. Otoz, jako psycholog pisze, pierwotna niewinnosc o jakiej pisze poprzedni papiez, nie ma nic wspolnego z psychologia.
    Powiem wiecej, jesli taki stan kiedys istnial, o czym ma nas przekonac Ksiega Rodzaju, to na pewno nie byl stanem psychicznym li tylko.
    A juz w ogole nie wspomne, ze w psychologii nie da sie udowodnic 3/4 stanow, o ktorych ta pisze.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s