Gotycka katedra. Smukłe, stabilne filary, wysoko zawieszone sklepienia. Stoi. Nieruchoma i bierna.
A tak naprawdę we wnętrzu jej filarów, przypor, służek i żeber sklepienia nieustannie pracują siły sprawiające, że trwa. Jej stabilność i nieruchomość jest owocem ciągłej wewnętrznej dynamiki, jest jak zwierzę przyczajone do skoku.
Milczenie i bierność nie zawsze są przejawem obojętności. Nigdy nie wiemy, jakie napięcia i siły grają w sercu człowieka. Nigdy nie wiemy, czemu przyjmuje potwarze i pozwala na siebie pluć; daje się skatować i zabić.
Za to sztuką jest przyjąć dynamikę sił rozgrywających pojedynek w naszym sercu i tak nimi kierować, aby wytrwać na swojej ścieżce. To jak ze śpiewem – natrudniejszy do zaśpiewania dźwięk to dźwięk tzw. stojący, czyli długi i na jednej nucie. Nie ma w nim skoków, zmian, ale kiedy trwa w czystej, mocnej postaci śpiewak zaczyna czuć, jak całe jego ciało woła o zmianę, przesunięcie akcentu, odwołanie przyjętej pozycji przepony, strun. I trzeba wziąć energię, którą rodzi ten bunt, i przeznaczyć do utrzymania dźwięku.
Oczywiście, jeśli się jest pewnym jaki to ma być dźwięk.
Jeśli jest się pewnym, jaki obrało się cel.
Niesamowity tekst. Dzięki.
Proszę, niech idzię na zdrowie 🙂 Dobrych Świąt życzę!
Dzięki, Elu, za życzenia. Pozdrawiam Cię świątecznie. ten głęboki tekst wspaniale wyraża walkę człowieka o wytrwanie, gdy całym sobą woła się o zmianę. Jest tak jak napisałaś. Masz niezwykły talent wyrażania przeżyć ludzkich językiem poezji. 🙂
Na mnie też ten tekst zrobił wrażenie!
Z wdzięcznością zatem pozdrawiam autorkę bloga, życząc Tobie Elu oraz wszystkim Bywalcom Magdalenki Dobrych Świąt
wera
wzajemnie 🙂
Jeszcze jedno. Katedra nie może być niczym innym niż jest. Każde odstępstwo od ustalonej formy stanie się jej końcem. Zostanie po niej po prostu kupa gruzu… A jak jest z człowiekiem? Czasem zaczyna coś i nagle stwierdza – to nie tak miało być. Trzeba dużo mądrości, dobrego rozeznania i siły żeby to zmienić. Ale zostać też nie można. Jeżeli stwierdziwszy, że się pomylił zostanie – oznaczałoby to tchórzostwo. Wierność wyborom. Tak, jeśli wybór był mądry… Czy raczej wierność za wszelką cenę? Zależy od sytuacji… i od tego, czy taka zmiana pociąga za sobą konsekwencje także dla innych… Och, to takie skomplikowane, powiedział Prosiaczek, hahaha.
Bo my jesteśmy organizmami a katedra to budynek – to, co żywe, jest zdolne do autokorekty i regeneracji. Dlatego katedra jest dobrym obrazem wierności, ale kwestia decyzji to inny obraz. Dla mnie najbliższy to pies wietrzący trop – kiedy go schwyta, biegnie za nim. Ale jest czas na kręcenie się w kółko z nosem przy ziemi lub w górze, rozróżniania i innych takich. I czas zbierania doświadczeń co do tego, jaki Bóg ma zapach 😉
O, ten obraz z pieskiem bardzo trafny, taki trochę dominikański 🙂