Dziś spotkanie Grupy Sychar. Dobrze było dwa tygodnie temu usiąść przed tymi paniami (bo tylko panie przyszły) i słuchając ich odkryć, że istnieją ludzie, dla których moja wiedza jest potrzebna. Poczułam się jak Filip na drodze do Gazy, który od urzędnika królowej Kandaki usłyszał: „Jakżeż mogę rozumieć, jeśli mi nikt nie wyjaśni?” Bo te panie czytają Biblię, ale mają poczucie, że pozostaje przed nimi zamknięta. I mogę im pomóc ją otworzyć.
A jednocześnie one bardzo pomagają mi, bo dzięki tym spotkaniom mogę spojrzeć inaczej na dobrze znane teksty i jednocześnie muszę się przygotować do wprowadzenia do medytacji. I sama przemedytować perykopy, o których mówimy.
Brak mi wolnych wieczorów. Poza pracą mnóstwo się dzieje, w pracy także mnóstwo. Jesienny kociokwik.
Ale pocieszam się dwiema myślami: w przyszłym tygodniu targi książki (osobiście uwielbiam) a pod koniec miesiąca* przyjeżdża o. Zioło. Jest na co czekać 🙂 No chyba, ze wcześniej będzie paruzja. Też nie będę narzekała 😀
* Dokładny grafik spotkań z Trapistom wygląda następująco:
29 listopada – Warszawa
30 listopada – Gdynia (już słyszę znad morza ten okrzyk radości :D)
02 grudnia – Poznań
03 grudnia – Wrocław
05 grudnia – Kraków (!!!) już wpisany do kalendarza i obwiedziony obwódkom, żeby przypadkiem nie zapomnieć 😀
Martwię się tylko o o. Michała, że przy tym tempie to w Krakowie będzie już półżywy 😦
Paruzja, śni mi się jako pewien nieodwracalny, niemożliwy do odwołania fakt, że nasz time is over, że nadszedł definitywny koniec układów z kłamstewkami.
Czas kończy się nagle jak droga biegnąca do morza…
🙂
😀
😉