to taki Harry Potter od razu zostałby przeinterpretowany na ewangeliczną modłę i w ten sposób usunięto by zawarte w nim potencjalne zagrożenie jednocześnie wykorzystując jego medialną popularność. Bo kiedyś to taki św. Patryk płynął do Irlandii, brał tamtejsze symbole religijne i odkrywał w nich to, co było dobre, odrzucając resztę. Zresztą w teologii mówi się o ziarnach prawdy zawartych w innych religiach…
Tak mnie zeszło na te rozważania, bo na demotach jest fajny obrazek:
I z całym szacunkiem do twórców tej ulotki, ale:
– czwarty w górnym rzędzie (krzyż z kokardką) to krzyż ankh, zaczerpnięty z mitologii egipskiej, w której był symbolem życia i jest używany do dziś przez egipskich chrześcijan jako symbol Chrystusowego krzyża, bo symbolika się pokrywa, a dla tamtejszej kultury znak jest czytelny.
– drugi symbol w drugim rzędzie (odwrócony krzyż) to symbol męczeństwa św. Piotra, jeśli mnie pamięć nie myli jest wyryty na jego grobie w Bazylice Watykańskiej (i podejrzewam, że nie przez speckomando satanistów…).
– drugi symbol w trzecim rzędzie, to krzyż z mitologii celtyckiej, który dzięki św. Patrykowi stał się symbolem chrześcijaństwa w Irlandii – można go zobaczyć na wszystkich starych cmentarzach i kościołach na Zielonej Wyspie.
– pierwszy symbol w ostatnim rzędzie: tęcza jest znakiem przymierza między Bogiem a stworzeniem, jaki Bóg dał po potopie (ale oczywiście twórcy ulotki wiedzą lepiej od Księgi Rodzaju co symbolizuje tęcza…)
– wreszcie wyśmiany przez twórcę demota znak bywał używany jako symbol Trójcy. Co prawda zwykle wyglądał on jak na dawnym zdjęciu tytułowym mojego bloga, ale od biedy trzy przenikające się okręgi tez mogły być. Wydaje mi się, że również przeplatana wstążka ma swoją inspirację w tym symbolu, ale nic nie dam sobie uciąć.
Jaki wniosek? Dla czystego wszystko jest czyste, a siła chrześcijaństwa polegała na tym, co św. Paweł ujął słowami: „Wszystko badajcie, a co szlachetne – zachowujcie” (1Tes ,21). To Chrystus jest Panem, a skoro tak, to wszystko, co nawiązuje do natury, Jego jest. Jest sfera symboliki demonicznej (smok, kozioł, pentagram, czyli większość znaczków z tej ulotki, etc.), ale do tego, żeby ją rozpoznać wystarczy uważna lektura Biblii oraz modlitwa i życie w łasce. Naprawdę lepiej skupić się na Bogu i Jego miłości, za mało mamy czasu, żeby się rozdrabniać na lęk przed trzepaczką.
Hehehehe, trzepaczka bardzo mnie ucieszyła ;D
Tu nie ma tego gestu w zestawie, ale popularny „ślmak ślimak wystaw rogi” widziany na koncertach metalowych to starożytny indyjski gest odpędzania złych mocy, widziany nawet na etruskich malowidłach nagrobnych (choćby „Sztuka Świata” odpowiedni tom).
Oj, bo tu granica przebiega w ludzkim sercu i tym, co człowiek chce gestem wyrazić. Przecież nawet podczas sprawowania sakramentów ważna jest intencja wykonującego gesty. Ale o znaczeniu tego gestu nie wiedziałam – dzięki za informację 🙂
ulotka jak ulotka, widziałam oryginał. Ale komentarze pod demotem…cóż, w sumie ciężko mi się dziwić, że chrześcijanie mają opinię zdewociałych, zabobonnych moherków, skoro trzęsą się przed rysunkiem tęczy. 🙂
Bardzo dobrze napisane. Ja sam, jako fan Harrego Pottera, staram się z niego wyciągać to, co dobre, a zauważać, że opisany tam „realny obrzęd okultystyczny” jest poprowadzony przez tego, kto jest w tym wszystkim zły i wcale nie został ukazany jako coś godnego naśladowania.
Niemniej wkurzają mnie ostatnio stoiska sprzedające najróżniejsze znaczki i amulety, wśród których znajduje się wizerunek św. Krzysztofa…
Przy okazji: św. Krzysztofa, który też jest tylko legendą chrześcijańską, a nie rzeczywistym świętym… Mnie osobiście wkurza, że w dniu, w którym Kościół świętuje wspomnienie Apostoła Jakuba Starszego, wszystkie media i większość kościołów parafialnych wspominają nieistniejącego Krzysztofa, a o realnym Bracie Pańskim ani słowa… Nawet w roku jakubowym… A przecież Jakub też jest patronem wędrowców, choćby i zmotoryzowanych 🙂
Wychodzi na to, że katolicy nie tylko swoich symboli, ale i swoich świętych nie znają…
Oj, Mishka, chyba pomieszali Ci się ci Jakubowie, bo Jakub Starszy był, owszem, bratem, ale Jana, a nie Jezusa (co prawda niektórzy uważają, że ich przebojowa mama mogła być krewną Maryi, ale to nic pewnego). A co do nieistniejących świętych… myślę, że Dzień Ostateczny może być dla nas dniem wielkich niespodzianek co do istnienia/nieistnienia świętych, więc zostawmy to może Panu Bogu.Pozdrawiam
A tak, słuszna uwaga, bratem Jana 🙂
Ale i tak uważam, że skoro w obchodach liturgicznych Kościoła wymienia się w dniu 25 lipca św. Jakuba, to wprowadzanie w jego miejsce św. Krzysztofa (dla mnie, historyka, postaci z legendy) jest, delikatnie mówiąc, nieporozumieniem…