Rzecz jasna: pro captu lectoris*. Dziś miałam okazję tego doświadczyć.
Podesłano mi link do bloga, na którym pani Daga Gorczyńska zrecenzowała „Monopol na zbawienie” Szymona Hołowni. Już lid tego tekstu sprawił, że poniósł mi się poziom kwasu w żołądku (ciśnienie, niestety, pozostało w normie – jak pech, to pech 😉 ):
[W ww. książce] przeczytamy o tym, jak św. Augustyn porzucił konkubinę z ich wspólnym dzieckiem po związku trwającym 15 lat, bo zapragnął żeniaczki z bogatą, nieletnią panną.
I u Hołowni, i w „Wyznaniach” Augustyna z Hippony niby jest coś w podobie, ale nie do końca, zaś pół prawdy, to całe kłamstwo. Augustyn zabrał ze soba syna. Pamiętam jeszcze, jak toczyłam z autorem „Monopolu…” wojnę o to, że fakt, iż Augustyn zabrał ze sobą Adeodata, był wyrazem dojrzałości przyszłego świętego, a nie egoizmu (jako bogaty patrycjusz mógł mu zapewnić odpowiednie wykształcenie i start w życiu, podczas, gdy wyzwolenica, jaką była konkubina, nie bardzo). Pamiętam tez z „Wyznań” przepiękny tekst Augustyna o tym, jak wymuszona na nim przez matkę decyzja o odesłaniu kochanki (z którą nie mógł zawrzeć ślubu, bo ówczesne prawo nie uznawało takich związków, ich ślub z definicji byłby nieważny) rozdarła mu serce. Augustyn nie kochał swojej niedoszłej żony – ten ślub byłby wymuszony przez rodzinę, która chciała, żeby „wreszcie sie ustatkował”.
I większość tych informacji jest w książce Szymona. Podobnych kiksów jest w tej recenzji kilka, chociażby uwaga, że w tej książce jest mało o kobietach – uważam, że jest w dobrych proporcjach i, co więcej, autor wydobył z cienia wiele ciekawych kobiecych postaci. Hypatia nie była ostatnia poganką, Boże Narodzienie nie pojawiło się w IV w., wtedy wyznaczono datę święta, kolor guzików przy sutannie nie wyznacza hierarchii dziobania wśród kleryków, tylko wśród księży, etc.
I teraz dręczy mnie tylko jedno pytanie: z czego one wynikają? Bo widzę dwie możliwości: Autorka próbuje pisać lekko, ale wychodzą jej z tego wyłącznie błędy redakcyjne, albo Autorka ma problem z czytaniem ze zrozumieniem.
Ale wtedy pisanie recenzji, hm, nie jest najlepszym pomysłem…
* los książek zależy od pojętności czytelnika. Tertianus Maurus
Może nie powinnam zabierać głosu, bo nie czytałam tej książki Hołowni (myślę, że przeczytam), nie czytałam też notki pani Gorczyńskiej (może jeszcze dziś przeczytam), ale przeczytałam tych kilka zdań Twoich Elu na temat Augustyna, którego tak do końca w sercu nie noszę. I tak sobie pomyślałam, że:
zabranie Adeodata jego matce nie musiało być wyrazem dojrzałości, bo czyż wykształcenie i start w życie są konieczne do zbawienia? Przykładem dla Augustyna mogło być choćby wykształcenie lub raczej jego brak większości apostołów no i oczywiście nauczanie Jezusa. Być może poznał to wszystko póżniej, ale Adeodata nie oddał.
Biedna matka poganka straciła i syna i kochanka.
Niby, jak Hiob, mogła sie jeszcze o inne dzieci postarać, ale…
Kiedy Augustyn odesłał konkubinę, Adeodat był nastolatkiem. Mysle, że matka kochajaca swoje dziecko, z bólem, ale wybiera dla niego zawsze to, co lepsze, a dla tego chłopca obiektywnie, choc pewnie nie emocjonalnie, lepsze było pozostanie z ojcem, który Adeodata zresztą kochał. Pisze o tym w „Wyznaniach”.
To był inny świat, b-m. Bez zasiłków, bezpłatnego szkolnictwa, za to z powracajacym falami głodu, najazdów i chorób. Augustyn wziął za niego odpwoeidzialność i uważam, że to było dobre. Zresztą w pewnym wieku syn musi przejśc pod kuratelę ojca, inaczej ma problemy z męską tożsamością.
„Autorka próbuje pisać lekko, ale wychodzą jej z tego wyłącznie błędy redakcyjne, albo Autorka ma problem z czytaniem ze zrozumieniem”.
Miałam zamilknąć na wieki- z przyczyn wiadomych ;))), ale OBIEKTYWNIE powiem tak:
– książkę w komplecie z uwspółcześnioną wersją „Kościoła…” i ” Tabletkami z krzyżykiem” -kupiłam sobie na urodziny.
Szkoda,że bez gry.
I powiem tak-książka jest nowatorska i niezła. Przeczytałam ją dokładnie i jednym tchem.
Książka to kawał dobrej roboty zespołu redakcyjnego i autora. Ja nie muszę kochać Hołowni, żeby wypowiedzieć się pochlebnie.
Książka jest ciekawym wkładem w tzw. edukację religijną w tym kraju.
Autor jest precyzyjny.
…ale recenzja, jest pozbawiona logiki. Myślę, że aby wypowiedzieć się na jakiś temat sensownie, trzeba wiedzieć po co i jak powiedzieć zdanie, aby ono było mądre.
Zgadzam się z Panią Redaktor Wiater, że o kobietach jest tyle ile być powinno.
Może ta recenzja powstała w myśl zasady „jeżeli chcę psa trzepnąć bez powodu…to się kija zawsze znajdzie”.
Miałam napisać w tej sprawie do Pani Redaktor maila, ale bałam się, że nie zostanie odebrany.
ps. A Sz. H. pisze lekko i mądrze, więc pani pisząca recenzję może się od niego nieco nauczyć.
To było czepianie się dla sportu. Ot i co.
pozdr.
Pani Redaktor chętnie odbierze maila, jak tylko wróci z Poznania, do którego właśnie jedzie 😉 Ciszę się, że spodobał ci sie „Monopol…” Można się Szymona czepiac o wiele rzeczy, ale pisze dobrze i ma wyczucie, o czym napisać.
Pozdrawiam 😉