Subiektywnie

Dziś rano umarł Ktoś dla mnie Ważny. Boży człowiek. Nie potrafiłam wyjaśnić chlipiącej słuchawce, że to nie czas na smutek (on przyjdzie razem z tęsknotą), że po drugiej stronie przecież jest Chrystus a nie ma już bólu i samotności. Słuchawka się obraziła. Coś czuję, że atmosfera pogrzebu będzie o wiele gorsza do zniesienia niż sam fakt śmierci Kogoś Ważnego.

Co się stało z naszą wiarą w zmartwychwstanie i obcowanie świętych? Czemu nie potrafimy jej zastosować w praktyce? Czemu w naszej kulturze (podobno katolickiej) przyjmowanie z pokojem w sercu śmierci kogoś dobrego jest postrzegane jako skrajna znieczulica?

Znowu czuję się jak zielony krasnoludek w różowej bajce…

4 myśli nt. „Subiektywnie

  1. ale nie jesteś sama.
    zadzwoń jeszcze raz, bo kiedy dzwoniłaś akurat krzyczałam na Zmartwychwstałego. serio.

    śmierć jest tylko przejściem. zmianą. tego uczy bardzo mocno neokatechumenat. wiary w życie wieczne. chrześcijaństwo.
    my też musimy uczyć tego innych, nwet gdyby się chwilowo mieli obrażać.

    dokładnie 13 grudnia 12 lat temu zginął mój 26-letni przyjaciel. zostawił młodą zrozpaczoną żonę i malutką córeczkę. Boży człowiek. mieliśmy się spotkać – ale nie zdążyliśmy. miałam żal, czułam do niego złość. straszne uczucia mną targały. i wtedy pojawił się pewien dominikanin.
    powiedział mi, że nie powinnam się martwić i smucić, bo Andrzej jest już w dobrych rękach. a ja nie rozumiałam nadal. długo nie rozumiałam.
    do tego zrozumienia trzeba dojrzewać latami. i mocno wierzyć w boga.
    musisz zrozumieć, że ktoś nie rozumie.
    musisz przeczytać „Smutek” Lewisa. on też nie rozumiał, pomimo, że był „tym” Lewisem.
    kiedy odeszła ukochana osoba nie rozumiał…

  2. Ech, staram się rozumieć. Tylko kiepsko mi wychodzi. To moje widzenie też przecież nie jest teorią – przetrawiłam to w sobie, przecież to nie pierwszy taki pogrzeb w moim życiu. Ale masz rację – trzeba wziąć pod uwagę, że inni być może nie przetrawili. I uszanować to.

  3. Tylko, ze stratę najmocniej odczuwa się po upływie pewnego czasu. Na początku jest takie poczucie, że ten ktoś jest, że to nieprawda, że nie mogę go zobaczyć, dotknąć.
    Chociaż masz rację – porządkowanie rzeczy, które pozostają, jest takim momentem, kiedy wszystko wraca i jest bardzo trudno. Wtedy pomaga myśl, że przecież ten ktoś żyje, modli się, mogę prosić go o wstawiennictwo. To pomaga.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s