Ale to mało istotne w porównaniu z tym, że spotkałam się z Prometeuszem, poznałam ludzi, którzy mają pasje i marzenia – odetchnęłam przez chwilę powietrzem, którego smaku już dawno nie czułam. To atmosfera grona osób, które są tak wolne, że potrafią obojętnie przejść obok tego „co-kto-sobie-pomyśli” jednocześnie zachowując zdolność do oddania swojej wolności, aby angażować się w konkretne, społeczne (czyt. bezinteresownie-nieopłacalne) zadanie. Taka jest Kasia, Krysia, Wojtek, Norbert, Tytus, ludzie zangażowani w odtwarzanie dróg jakubowych w Polsce.
Ale po kolei. Najpierw był Tarnobrzeg i spotkanie z młodymi, którzy chcą popracować jako dziennikarze, popisać i potworzyć. Każda z tych osób miała wyrazistą osobowość, to dobrze im rokuje 🙂 Potem poszliśmy na pizzę i piwo, ale już w wąskim, dorosłym gronie. A potem były długie, wieczorne Polek rozmowy, czyli Kasia i ja w rolach głównych. Po raz kolejny w moim życiu błogosławiłam Boga za to, że obdarzył mnie ludźmi, którym mogę zaufać i którzy mi ufają. To olbrzymi skarb.
A potem, czyli dziś było śniadanie (czyt. poranne obżarstwo) w refektarzu a potem kawa w bibliotece Prometeusza. A jeszcze potem wyjazd do Sandomierza i zwiedzanie kościoła OP. Naszym przewodnikiem był o. Tytus – genialny występ! Bardzo dużo się nauczyłam, także tego, że nie należy ufać przewodnikowi, zwłaszcza, jeśli jest tak przewrotny jak Wyżej Wymieniony. Całość zamknęła msza i spotkanie tych, którzy załapali jakubowego bakcyla i chcą przywrócić do życia duchowość camino i jego szlaki w Polsce.
Wróciłam chora, ale szczęśliwa. Było DOBRZE.
Lubię oba te OP klasztory i to wcale nie dlatego, że przeorzy zgodzili się zamówić kwartalnik. Lubię je, bo to piękne, pełne pokoju miejsca. Lubię je, bo mieszkają tam i są z nimi związani ludzie, którzy nie boją się mieć uczuć, nie boją się bólu zaangażowania w bycie z innym w przyjaźni. Większość z nich wiele w życiu utraciła i wiele przecierpiała, ale wolę słyszeć ich, jak klną, niż innych jak cedzą miękkie i (zbyt) delikatne słówka. W ich krzyku i kłótniach jest prawda. Dzieki temu ich życie to nie teatr. To misteria.
Droga Przyjaciółko!
Droga nieznana mi Istoto!
Drogi Ktosiu, który to czytasz!
Ty, który się sam doprowadziłeś do tego stanu.
Ty, co sam sobie jesteś winien!
Ja nie godna Cię obwiniać lecz
jedynie wskazać Ci twą zgubną drogę.
Nie chcę Cię obwiniać tylko Ci pomóc.
Ja nie ukarzę, tylko skarcę.
Nie zabiję, lecz ożywię.
Postaram się być, gdy Ty będziesz.
Pomóc.
Ozywic.
Pocieszyć.
Poczuć się potrzebna!
Chcę tu być z Wami!
Z wszystkimi!
Chcę być dla kogoś oparciem!
Tu mogę spełnić swój… swoje…
Tu wiem, ze mogę komuś pomóc…
Pomóc!
Być potrzebna!
I tyle…
Tyle potrzebuję…
Mieć miejsce, w którym ufam ludziom
i oni mi ufają!
Za to Dziękuje!
Za wszystko!
Dobro:)
26-01-2007
Tarnobrzeg 😀
Ejże, a autor? Hipi ma prawo do tego, żeby zostać podpisana pod manifestem Salki!!!
😀
Powyższy wiersz napisała Hipi (Ania znaczy się).
Hipi to Dobro:)
tak się wtedy podpisywała… a my nazywaliśmy ją Doberko. nie chciałam, żeby to wyglądało, jak plagiat, tylko myślałam, że to czytelne…
6 egz. dla OP S-rz wysłałam.
10 egz. dla OP T-eg nie zostały jeszcze odebrane.
A, to wszystko tłumaczy 🙂
A co do egzemplarzy, to się przypomnę raz jeszcze Przewielebnemu. A co!
przypomnij, przypomnij, bo ja nie mam już siły. acha, oni teraz rekolekcje mają. z jezuitą. heh.
Z jezuitą, powiadasz? No, no, co za wysublimowana forma ascezy… 😀
Przypomniałam. Czekam na efekta.
i jak?
Mówiłaś, że wpłacisz za niego… Albo, że Wojciec wpłaci… Bo przypominałam się, ale bezskutecznie 😦