Bo nawet redaktor katolickiego pisma musi się nawracać. Lub przynajmniej sprawiać pozory, że to robi 🙂
Jako przykrywka urwania się z rzeczywistości posłuży mi niejaki Amedeo Cencini, będzie mówił o kryteriach rozeznawania powołania. Swoje własne mam z grubsza rozeznane, ale liczę na to, że ta wiedza przyda mi się w towarzyszeniu innym. No i, że przy okazji się pomodlę i pomilczę… Jak mi tego brak…
Tak więc ja jutro do salwatorianów a padre Piotr & com do Rzeszowa na dni skupienia dla młodzieży męskiej (czyt. chłopaków). Zapomniałam mu powiedzieć, żebyśmy się wymienili intencjami: ja za nich, oni za mnie. Cóż, wypada zawierzyć Duchowi, że poprowadzi modlitwę w tym kierunku.